W czwartek, 12 kwietnia szef NASA potwierdził, że wysłanie człowieka na Marsa jest nadrzędnym celem agencji. Kiedy obecny, dwunasty, zarządzający NASA – Charles F. Bolden Jr., przemawiał przy pełnej auli na Uniwersytecie w Sydney w ostatnią środę, jego słowa były niczym innym, jak odezwą pełną aspiracji. “Mars zawsze był celem”, zaznaczył, przewidując, że załogowa misja na Czerwoną Planetę będzie możliwa około 2030 roku. “Musimy ściągnąć dane z powrotem na Ziemie”, zastrzegł taką informację, zanim cel będzie mógł być zrealizowany – i dodał: “Trudno jest otrzymywać rzeczy bezpośrednio z samej planety”.
Misje na Marsa oraz załogowe loty kosmiczne zawsze były kosztownymi wyprawami. Mariner 4 – pierwszy statek, który z udanie dotarł do Marsa, a także Viking 1, pierwszy statek, który osiadł na samej planecie, kosztowały miliony dolarów – nie wspominając o znacznie większych kosztach związanych z umiejscowieniem ludzi na Księżycu.
W sytuacji kiedy rząd Stanów Zjednoczonych kontynuuje politykę obcinania budżetu NASA każdego roku, przyszłość eksploracji kosmosu, a także technologii satelitarnych będzie obejmować coraz większy sojusz z prywatnym sektorem, a możliwe, że również współudział innych rządów, zwłaszcza Rosji czy Chin. Bolden pominął te kwestie, jednakże przyznał, iż jest to “trudny finansowo czas dla każdego”. Przypomniał również, że żaden inny kraj oprócz USA nie dokonał “miękkiego, udanego lądowania pojazdu na innej planecie”.
Entuzjaści Marsa nie będą musieli długo czekać na dane pochodzące z Czerwonej Planety. W zeszłym roku, meteoryt z Marsa spadł w Maroko i w chwili obecnej jest badany przez naukowców z Wielkiej Brytanii. Marsjańskie meteoryty to rzadkie okazy i mogą dostarczyć bezcennych informacji związanych z geologiczną strukturą planety, a także z jej historią. Z pewnością jedną z najbardziej ekscytujących aktywności związanych z Marsem był start Mars Science Laboratory (MSL) z Przylądka Canaveral w listopadzie zeszłego roku. Wylądowanie bezzałogowego łazika oczekiwane jest na sierpień 2012 roku.
MSL będzie największym i najbardziej złożonym obiektem, który kiedykolwiek poruszał się po powierzchni Marsa. Trzy metry długości i ważący około 900 kilogramów, MSL jest częścią dwuletniej misji (choć jego nuklearne źródło zasilania pozwoli mu przemierzać planetę przez 55 lat), polegającej na stworzeniu mapy powierzchni Marsa, ocenę promieniowania na powierzchni – a więc zbieranie informacji niezbędnych dla potencjalnych ludzkich odkrywców. Kolejnym celem będzie również poszukiwanie szczątków organicznych związków chemicznych z wykorzystaniem spektrometru laserowego.
Beoning oraz Lockheed Martin sfinansowali pojazd, który znany jest pod nazwą Curiosity (Ciekawość), a kolejna prywatna firma – Malin Space Science Systems – wyposażyła go we wszystkie kamery potrzebne podczas prowadzenia misji. Całkowity koszt został określony sumą 2.5 miliona dolarów.
Celem MSL nie jest jednak bezpośrednie poszukiwanie życia, ale badania geologiczne, a także klimatyczne mogą odkryć podstawowe elementy, potrzebne do spierania i utrzymywania życia opartego na węglu. Naukowcy mówią, że jeśli kiedykolwiek istniało życie na Marsie, to byłoby to zaledwie bardzo proste bakterie, które trwały tam tylko w odległej przeszłości.
Obecność ciekłej wody byłaby dobrym wskaźnikiem, że życie faktycznie mogło powstać na Marsie, a wiele cech powierzchni sugeruje, że woda w stanie ciekłym faktycznie istniała kiedyś na tej planecie – zamarzniętą wodę znaleziono tuż pod powierzchnią na bardzo rozległych obszarach. Jednakże dowód na istnienie życia pozostaje wciąż nieuchwytny.
Chociaż Mars nie może (przynajmniej nie w tym momencie) roić się od wszelkich działań, to NASA z pewnością pokazuję, że nieustępliwie dąży do realizacji swoich planów. Juno – statek skierowany do Jowisza – został wystrzelony w zeszłym roku na swoją pięcioletnią misję w celu poznania składu planety, orbity, a także magnetycznych oraz grawitacyjnych pól. Sonda ta jest wyjątkowa, gdyż wykorzystuje energię słoneczną, która zastąpiła nuklearną. Jeśli całość misji okaże się sukcesem, może być to prototyp dla projektowania przyszłych podróży.
Bolden zakończył z ostrzeżeniem, że misje załogowe są wciąż niebezpieczne – w 1967 roku wybuch w kabinie pożar, który zabił trzy osoby z załogi misji Apollo 1 podczas testu wyrzutni. W styczniu 1986 roku, prom kosmiczny Challenger rozpadł się po 73 sekundach lotu. W katastrofie zginęła cała załoga składająca się z siedmiu osób.
“Zdarzy się tak, że będziemy jeszcze tracić ludzi w ten sposób”, brutalnie zapowiedział Bolden. Niemniej jednak, podkreślił, że NASA zawsze uczy się na własnych błędach oraz wyciąga wnioski – “Szczerze, nigdy nie udałoby nam się dotrzeć na Księżyc, gdyby nie katastrofa Apollo…”.