Dobrze wiemy, że język jako narząd jest na prawdę prosty. W odróżnieniu od innych zmysłów, które są bardzo czułe, ten twór mięśniowy znajdujący się w naszych ustach jest dość prymitywnym mechanizmem percepcyjnym, zdolnym do odróżniania jedynie pięciu smaków (dla porównania część ucha wewnętrznego nazywana ślimakiem, zawiera tysiące komórek rzęsatych, które odpowiadają za odbiór różnych długości fal).
Porównując zmysł smaku do innych sensorycznych organów człowieka, nie jest on aż tak bardzo istotny. Wydawać się może, że język jest niesamowicie delikatny, zdolny rozróżniać subtelne różnice smaków. Dlatego jesteśmy w stanie zachwycać się doznaniami smakowymi różnego rodzaju potraw i napojów, jakby to właśnie kwestia ich smaku odgrywała najważniejszą role. W rzeczywistości zapach odgrywa ważniejszą role. Naukowcy oszacowali, że 90 procent tego, co odczuwamy jako smak stanowi zmysł zapachu, wdychany nosem. Odczuwany zapach danej rzeczy, nie tylko jest zapowiedzią jedzenia (nasze gruczoły ślinowe zaczynają być wtedy aktywne), ale także ubogaca nasze zdolności smakowe. Jeśli nasz język jest oprawą dla jedzenia, które spożywamy – zapewniając nam kluczowe informacje na temat tekstury, pierwszych doznań smaku – to zdolność receptorów węchu uzupełnia cały proces dodatkowymi bodźcami, nadając oczekiwany, końcowy efekt smaku.
Wiele eksperymentów naukowych, udowodniło ograniczenia języka jako narządu zmysłu. Dlatego czasem nawet znawcom wina zdarzają się pomyłki co do tego, czy smakowane przez nich czerwone wino jest z wysokiej czy niskiej półki. Ciężko jest czasem rozpoznać markę piwa sugerując się dodatkami smakowymi jakie zawierają, podobnie jest z różnica pomiędzy Coke, a Pepsi, a także pasztetem, a karmą dla psa.
Jeden z ciekawszych eksperymentów tego typu przeprowadził Frederic Brochet, z Uniwersytetu w Bordeaux. W 2001 Brochet zaprosił do tego eksperymentu 57 ekspertów od wina i poprosił ich o wyrażenie opinii na temat zawartości dwóch kieliszków, wyglądem przypominających wino czerwone i białe. W rzeczywistości oba kieliszki zawierały to same białe wino, z ta różnicą, ze do jednego z nich dodano czerwony barwnik. To nie przeszkodziło ekspertom w nazywaniu wina czerwonym, płynu, które czerwone wino przypominało tylko z wyglądu. Jeden ze znawców zaryzykował, że stwierdzenie, że zostało “wyciśnięte z czerwonych owoców.” Żaden z ich nie odkrył, że w rzeczywistości był to jedynie barwnik. Zważywszy, że ciężko jest sprecyzować czasem odczucia smakowe, dlatego potrzebna jest szczegółowa analiza, która dostarcza niezbędnych informacji. Jak zauważył Brochet, nasze oczekiwania co do tego, jak smakuje wino są tak silne, że determinują osąd płynów, które tylko za wino uchodzą.
Nowe badania prowadzone przez Adriana North z Uniwersytetu Heriot-Watt z Edynburga, udowadniają, że na nasze postrzeganie i smakowanie wina ma także wpływ muzyka, grana w tle. Podczas gdy nasz język ‘mysli’, ze przyjmuje sfermentowany sok z winogron, tak na prawdę zostaje on przechytrzony przez inne zmysły, które odbierają więcej bodźców i wpływają na osąd przyjmowanego płynu.
W ostatnich badaniach, Adrian North udowadnia, że kiedy ludzie spożywają wino przy akompaniamencie muzyki, ich odbiór smaku wina jest niejako zgodny z charakterem i naturą muzyki oraz równoległych dźwięków. North zaprosił do badania 250 studentów, którzy za zadnie mieli smakować wina: Cabernet Sauvignon (czerwone wino) albo Chardonnay (białe wino) – oba pochodziły z Chile. Każda z grup studentów podczas degustacji wina słuchała innej muzyki: niektórym przygrywała potężna “Carmina Burana”, innym subtelne dźwięki “Dziadka do orzechów” Czajkowskiego, a jeszcze innym odświeżająca piosenka “Just can’t get enough” wykonywana przez Nouvelle Vague. Ostatnia zaś grupa słuchała nastrojowego utworu “Slow Breakdown” Michael’a Brook’a.
Po zaledwie pięciu minutach eksperymentu, uczestnicy zostali poproszeni o ocenę wina biorąc pod uwagę charakter słyszanej przez nich muzyki. Wyniki pokazały jak bardzo muzyka wpłynęła na zgodność i spójność odbioru wina. Uczestnicy skłaniali się do wniosku, że spożywane przez nich wino miało właściwości muzyki, jakiej byli świadkami. Dla przykładu w pierwszej grupie, oba rodzaje wina, białe i czerwone, dostały najwyższe noty ze względu na swoja “potężną moc”, jaką charakteryzował się pierwszy utwór.
To właśnie jest powodem, że muzyka tła obecna w restauracjach, ma duże znaczenie dla odbioru klientów. Nie jest zatem to tylko kwestią estetyki. Muzyka, jaka dochodzi do naszych uszu podczas spożywania posiłków, uzupełnia nasze doznanie smakowe płynące z języka. Na przykład kiedy stołujemy się w wytwornym miejscu, o pięknym wnętrzu, gdzie jedzenie podawane jest na drogiej porcelanie przez elegancko ubranych kelnerów, będzie ono smakowało nam inaczej, niż gdybyśmy podali je w zwykłym barze. To wyjaśnia także, czemu ludzie wydaja więcej pieniędzy w restauracjach, gdzie grywana jest muzyka klasyczna , a nie popowe przeboje. Dochodzimy zatem do wniosku, że muzyka ma znaczenie, jak wiele innych kwestii. Dlatego tak łatwo jest zwieść język.
Źródło: The Guardian