Na swoją pierwszą indywidualną wystawę Leslie Thornton zaprezentowała serię pasjonujących obrazów na płaskim ekranie zatytułowaną “Binocular” (“Lorneta”). Na pracach zaprezentowanych obecnej zimy w nowojorskiej Winkleman Gallery znajdziemy po lewej stronie projekcję żywego zwierzęcia – pytona, orangutana, niebieskiego ptaka czy rój pszczół umieszczony w okrągłym kształcie. Po prawej stronie każdego ekranu znajduje się to samo zwierzę, jednak cyfrowo załamane, jakby filtrowane przez kalejdoskop, falując w hipnotyzującej synchronizacji, niczym ruchy nieokiełznanej bestii.
Pomimo, że Thornton to nie jest anonimowe nazwisko w artystycznym świecie, to 60-letnia kreatorka jest wciąż nową twarzą w kręgach wystaw. Jej prace, niejednokrotnie sprzedawane nawet za sumy 125,000 dolarów właśnie w Winkleman Gallery, są kojarzone z pionierskimi filmami eksperymentalnymi. Thornton po raz pierwszy zetknęła się z awangardowymi filmami już jako nastolatka w Schenectady, Nowy York, uczęszczając na cotygoniowe emisje filowe w lokalnym kościele.
Wybrała się na kierunek malarstwo na Stanowym Uniwersytecie Nowego Yorku w Buffalo, gdzie wpadła pod wpływy kilku kluczowych reżyserów kina eksperymentalnego, takich jak Stan Brakhage czy Hollis Frampton. Jej wczesne próby z własnym filmem, już jako absolwent na Instytucie Technologii w Massachusetts, spowodowały takie zamieszanie, że została poproszona o opuszczenie szkoły. Praca uznana była za zbyt wypolerowaną oraz nadmiernie edytowaną – była zbyt oddalone od kina-vérité (forma kina prawdy, stylu dokumentalnego), preferowanego przez jej profesorów. “W ogóle jej nie polubili”, skwitowała Thronton w wywiadzie.
W San Francisco w latach 80., Thronton rozpoczęła prace nad jej dojrzałymi filmami, a w zasadzie serią cyklicznych filmów krótkometrażowych o tytule “Peggy and Fred in Hell”, w których dwoje dzieci wędruje poprzez postapokaliptyczne krajobrazy, naśladując zachowania wyuczone poprzez nadmierne oglądanie telewizji. Podobnie jak seria “Let Me Count the Ways 10?9?8?7?6” (rozpoczęta w 2004 roku i wciąż kręcona), “Peggy and Fred” odwołują się do następstw jądrowych wybuchów w Hiroszimie i Nagasaki. Co jest istotne, ojciec i dziadek Thronton pracowali nad Projektem Manhattan, który opracował pierwszą bombę atomową.
Jednakże kino Thronton nigdy nie było ograniczone do fascynacji jej własną epoką. “Adynata” (1983) obraca się wokół odnalezionego obrazu chińskiej rodziny, wykonanego w 1861 roku. Podobnie dwa projkety postały na podstawie porywającej dokumentacji XIX-wiecznej podróżnik Isabelle Eberhardt – “There Was an Unsen Cloud Moving” (1988) oraz wciąż trwająca seria “The Great Invisible”, rozpoczęta w 1990 roku. Filmy te to artystyczne zabawki, będące jednocześnie formą biografii, określeniem tożsamości, historii, jak i liniowej opowieści.
Wracając do serii “Binocular” – ma ona swoją genezę w muzeum historii naturalnej. “Chciałam wybrać się do tych muzeów i wykonać sporo zdjęć”, rozpoczyna Thornton. “Jednak nie byłam zadowolona z tego w jaki sposób to wykonywałam, tak więc rozpoczęłam wykonywać zdjęcia żywych zwierząt, rozpoczynając od czarnej papugi”. Do zebrania pełnej kolekcji zdjęć artystka podróżowała od zoo w Bronxie, do Los Angeles, aby fotografować zebry czy dalej na Florydę, aby sfotografować prywatną kolekcję jaszczurów.
The link with her earliest works lies in a schism of ways and means. “Adynata is a fake portrayal of Imperial China. “The Great Invisible” is a fractured, self-annihilating attack on biography as a form, and the “Binocular” series literally splits one image in two,” she says. “Basically I’m still a formalist, a structuralist at heart. I just ask the viewer to accept a very broad palette of behavior, images, and sounds in a conscious and reflexive way.”
“W zasadzie jestem formalistką, strukturalistką w sercu. Po prostu proszę odbiorców, aby zaakceptowali bardzo szeroką paletę zachowań, obrazów, jak i dźwięków w świadomy i refleksyjny sposób”, zakończyła.