Taras Borys jest żołnierzem brygady radiotechnicznej Dowództwa Lotnictwa “Zachód”. Pełni służbę bojową w ramach mobilnej grupy ogniowej uzbrojonej w przenośne przeciwlotnicze systemy rakietowe.
Artykuł o nim ukazał się w ostatnich dniach na kanale informacyjnym sił lotniczych Ukrainy. Dzięki niemu możemy poznać jak wyglądają działania przy odpieraniu ataków rakietowych w Ukrainie.
– Takie grupy działają wszędzie w naszym kraju, jesteśmy na służbie 24/7 – mówi Taras – Naszym zadaniem jest niszczenie celów powietrznych, głównie rosyjskich rakiet typu cruise.
Jeden z regularnych obowiązków bojowych Tarasa okazał się wyjątkowy – udało mu się zniszczyć rakietę typu cruise nad Lwowem.
– W ramach załogi bojowej MANPADS, czyli dwóch strzelców, pełniliśmy służbę w określonym rejonie. Po otrzymaniu sygnału o zagrożeniu rakietowym przygotowaliśmy się do pracy bojowej. Za pomocą łączności dyżurny oficer operacyjny poinformował nas o przewidywanym sektorze i czasie pojawienia się rakiety – mówi Taras.
– Od tego czasu wszystko zależało tylko ode mnie. Najpierw usłyszałem, potem zobaczyłem pocisk. “Wyłączyłem” wszystkie emocje i skupiłem się na zadaniu. Wycelowałem prawie 20-kilogramową wyrzutnię w cel i wystrzeliłem. Sekundy oczekiwania, a potem niesamowite uczucie uświadomienia sobie faktu, że zatrzymałem lot śmiercionośnego żelastwa, które wróg wystrzelił setki kilometrów stąd, aby zabić Ukraińców. Radość była tylko na chwilę. Należało wszakże szybko przygotować system do ponownego użycia bojowego.
Taras przyznał, że te kilka sekund ulgi i sukcesu są poprzedzone tygodniami intensywnego treningu, godzinami wyczerpującej służby bojowej i ciężką pracą dziesiątek ludzi, którzy działają jak jedność. Gdyby spudłował, rakieta spadłaby na miasto i mogła zabić ludzi.
– Przed przystąpieniem do służby bojowej należy dokładnie zapoznać się i opanować powierzoną broń. Trenować tak dużo, by doprowadzić wszystko do automatyzmu. Żołnierz z wojsk przeciwlotniczych ma tylko 20-30 sekund na zniszczenie celu. Rakieta nie będzie “czekać”. “Kilka sekund – i już jest poza strefą skutecznego zniszczenia – mówi Taras. – Trzeba sprawić, by MANPADS stał się jakby przedłużeniem samego siebie. Nie powinno być żadnych emocji, tylko spokój i prawidłowe, sekwencyjne działania.
Oprócz aspektu psycho-emocjonalnego dochodzi jeszcze czynnik sprawności fizycznej. Waga wyrzutni z pociskiem wynosi około 20 kilogramów. Konieczne jest szybkie skierowanie go na cel i utrzymanie w najlepszej pozycji przed i w trakcie startu.
Wystrzelenie rakiety i zniszczenie wrogiego celu to tylko wierzchołek góry lodowej w pracy całego systemu obrony powietrznej Ukrainy.
– Przez całą dobę nasze stacje radarowe pełnią dyżur bojowy, “skanując” przestrzeń powietrzną nad Ukrainą i zagranicą. Ich zadaniem jest wykrywanie i śledzenie celów znajdujących się daleko od granic naszego kraju, przekazywanie informacji o nich do odpowiednich stanowisk dowodzenia. W tę pracę zaangażowane są setki serwismenów: lokalizatorów, sygnalistów, specjalistów od kontroli walki – tak Taras opisuje pracę obrony przeciwlotniczej.
– Dzięki temu ja i inni artylerzyści przeciwlotniczy wiemy, gdzie i kiedy spodziewać się pocisków. Tak więc wynik – zestrzelony pocisk – to profesjonalna, dobrze skoordynowana praca ogromnego zespołu. W pierwszych godzinach i dniach wojny Rosjanie starali się zniszczyć stacje i pracujących na nich wojskowych. Nie mogli jednak tego zrobić. Wszystko dzięki niezłomności, odwadze i profesjonalizmowi ukraińskich strażników nieba.
Pracujemy dalej – chronimy naszą ojczystą ziemię przed atakami lotniczymi.
Dwudziestego czwartego lutego 2022 roku Taras był już cywilem.
– Jak wszystkich Ukraińców, tak i moją rodzinę obudziły wybuchy i telefony od bliskich – wspomina. – Starałem się zachowywać spokojnie. Zabrałem rodzinę w bezpieczne miejsce, z dala od potencjalnego zagrożenia. Oczywiście, było to przerażające i nie było jasne, co dalej. Przemyślałem to dokładnie i postanowiłem nie czekać, tylko na własną rękę udać się do mojej rodzimej Pierwszej Galicyjsko-Wołyńskiej Brygady Radiowej. Służyłem tu jako operator stacji radarowej i trzy lata temu przeszedłem na emeryturę.
Od tego czasu Taras Borys powrócił do drużyny strażników nieba.
– Chyba najtrudniejszą rzeczą w służbie jest rozłąka z rodziną – mówi Taras, – ale rodzina to też coś, co inspiruje do pokonywania wszelkich trudności. Przecież walczymy dla dobra naszych bliskich, dla ich przyszłości. Odpowiedzialnością i obowiązkiem każdego Ukraińca jest zrobienie wszystkiego, co może, tam gdzie może, aby wygrać.
Zniszczenia pocisku cruise gratulowali Tarasowi inni żołnierze, przyjaciele i oczywiście krewni, a także dowódca Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy generał broni Mykoła Oleszczuk oraz dowódca Dowództwa Lotniczego “Zachód” generał dywizji Oleksii Marchenko.
Obecnie żołnierze jednostki swoją pracą bojową piszą historię brygady, Sił Zbrojnych Ukrainy i naszego państwa. Swój wiersz napisał również Taras Borys. Informacje o jego udanych akcjach zawarte są w Księdze Honorowej Pierwszej Galicyjsko-Wołyńskiej Brygady Radiotechnicznej.
Oby Taras i jego koledzy doczekali szybkiego końca wojny. Pozostajemy solidarni z Ukrainą!