Harry Potter pomaga nowej generacji studentów docenić prace Charlesa Dickensa, jeśli wierzyć słowom Suzanne Keen, profesor z Washington and Lee University. Prowadziła ona niedawno seminarium na temat brytyjskiego powieściopisarza, którego dwusetna rocznica urodzin wypadła 7 lutego, a którego praca była długo uważana za podstawowy temat w klasach. Thomas H. Broadus, profesor języka angielskiego oraz dziekan wydziału na Washington and Lee University, powiedział podczas seminarium prowadzonego w ramach zajęć Keen na temat “Charles Dickens i jego otoczenie”, że głównie studenci znają jego jedną powieść – “Opowieść wigilijną”.
“To już nie jest żaden standard, aby uczyć młodych ludzi Dickensa w ramach szkoły średniej, tak jak to kiedyś było”, powiedziała Keen. “Jakieś sześć, siedem lat temu, uczyłam długiej powieści – Mała Doritt – ma kursie o powieściach i zauważyłam, że studenci mieli spore problemy z nią. Bylo im trudno śledzić główny wątek, co spowodowało, że nie cieszyli się czytając tę powieść. Nie uznali jej za dobrą książkę”.
Po tym doświadczeniu, Keen poprosiła swoich kolegów z innych instytucjach, aby podzielili się z nią swoją eksperiencją na temat uczenia Dickensa i otrzymała informację, że oni – powodobnie jak ona sama – zetknęli się trudnościami w przekazywaniu wiedzy na temat powieści młodym ludziom.
“Wygląda na to, że studenci tracili swoje połączenie z twórczością Dickensa. To było alarmujące, ponieważ pośród wiktoriańskich pisarzy, Dickens jest najbardziej popularny, najbardziej zabawny i najłatwiejszy do czytania – coś podobnego jak twórczość Jane Austin”, kontynuuje Keen.
Później nadeszła seria Harry’ego Pottera autorstwa J.K. Rowling i studenci pierwszego i drugiego roku dorastali czytając te historie. W konsekwencji, jak twierdzi Keen, “otrzymywali też Dickensa”.
Czytając Harry’ego Pottera, jak dodaje Keen, to jest jak branie płatnego kursu czytania Dickensa, ponieważ “posiada humor, posiada karykaturalne imiona, zawiera wiele wątków, posiada na prawde długie historie, które czyta się godzina za godziną i naprawdę cieszysz się tym, że są to długie powieści”. Jednakże podczas zaplanowanego seminarium na temat Dickensa, z drżeniem wysłuchała odpowiedzi studenta, jednak ta była inna od tych z jakimi spotkała się podczas omawiania “Małej Dorrit”. Keen uważa, że cały kredyt uznania należy się Rowling za tę zmianę w postrzeganiu u młodszych osób.
“Ona je ugruntowała”, kontynuuje Keen. To co młodsze pokolenie studentów cieszy odnosnie Dickensa przyszło prosto z prac J.K. Rowling i kwestii, których ona sama nauczyła się podczas przygód z twórczością Dickensa. “To bardzo proste. Ona pisze rodzaj książki dla dzieci, takiej wersji w dickensowym świecie, w którym zawsze musi pojawić się czarny charakter, jak Lord Voldemort u Dickensa”.
Keen przyznała, że zaczęła rozpoznawać pewne zmiany w pierwszym roku jej zajęć z literatury, które pojawiły się po raz pierwszy od lat kiedy “Harry Potter” wszedł do szkół. “Powstał dzięki temu inny stosunek do czytania dla przyjemności. Uczniowie lubią czytać i lubią długie książki. Później mogą o nich rozmawiać. Jeśli jako prowadzący jesteś gotowy spotkać ich tam i porozmawiać z nimi na temat co aktualnie czytają to zobaczysz, że młodsza generacja studentów lubi czytać. Za każdym razem, kiedy masz do czynienia z grupą ludzi czytających dla przyjemności, to jako profesor języka angielskiego jesteś bardzo szczęśliwy”.
Keen umiejscawia Dickensa i Shakespeare jako największych angielskich pisarzy, którzy mieli wkład w rozwój języka, a także dzięki odpowiednim sloganom, stworzyli postaci, które znają wszyscy, nawet jeśli nie czytali danej książki.
Chociaż Dickens był bardzo popularnym pisarzem w swojej epoce, prawie wiek życia zajęło środowiskom akademickim, aby przejść do niego. “Ludzie zawsze uwielbiali Dickensa, jednak był swoistego rodzaju opór w rozpoznawaniu go jako poważnego powieściopisarza, ponieważ był zbyt popularny. Jednak akademie i uniwersytety sięgnęły w końcu po niego w połowie XX wieku czyniąc z niego ogromnego, żywego autora”, mówi na zakończenie Keen.