Dawno, oj bardzo dano nie werbalizowałem myśli związanych z przepływem dźwięku poprzez moje uszy. Losowo wybrana płyta z zapomnianego stosu jeszcze nie zrecenzowanych to jedno z ciekawszych wydawnictw Cold Spring Records jakie spotkałem. “Folding Space” to materiał dla osób, które są otwarte na pozostałe gatunki niż głównie prezentowany przez tę wytwórnia ambient/industrial.
Cages tworzy duet Nola Ranallo oraz David Balley. Materiał tworzony początkowo był poprzez wzajemne wysyłanie taśm. Przez słuchanie tej prawie godzinnej płyty przewinęło się wiele emocji i spostrzeżeń na temat samej konstrukcji płyty.”Dying” początkowo skojarzył mi się z trip-hopowym systeme dźwięków jak w Massive Attack, a wokalnie nieco z Portishead. Pełne bólu i umęczenia wokale snują się po zakamarkach umysłu kreując smutne wizje, które mogą być powodem całej żałości wylanej w sferze wokalnej (nie tylko w otwierającej kompozycji).
W dalszej części utwór rozwija się głównie na płaszczyźnie wokalnej. Skojarzenia ze swobodnym przepływem głosu jak Bjork myślę są jak najbardziej na miejscu. Odpowiadający za strefę muzycznych podkładów David Bailey wykonał kawał rozbudowanej, przemyślanej roboty. Kompozycyjnie płyta jest bardzo zróżnicowana, mamy wspomnianą elektronikę, dość osobliwą, smutną, aby za chwilę zaabsorbować akustycznym akompaniamentem w “If It Flies, It Dies”, wyciszonymi tonami “Lost Lipids”, przesterowanym, minimalistycznym wiosłem w “Psalm To Mother” (trochę irytującym, aby być szczerym) czy nieco antymuzyczną strukturą w “Cavern”. Rzeczony utwór należy do moich ulubieńców na płycie. Pojawia się tutaj więcej posindustrialnych dźwięków, a kilka ścieżek wokalnych zwłaszcza tcyh zawodzących, wraz z odpowiednimi efektami tworzy apokaliptyczną atmosferę. Charakter tego eksperymentu dźwiękowego, zwłaszcza w momencie kiedy pojawia się bulgoczący noise w tle jest tym co najprzyjemniej łechcze moje uszy. Warto zwrócić na ułożenie struktury nie tylko stricte anty-muzycznej ale również na z czasem pojawiającą się przemysłową pętlę, która nituje trzeszczące i dragjące elemnty muzyczne, jak i wokalne.
Kolejnym wyrózniającym się kawałkiem jest “Prisons Of Light”. Zastanawiający tytuł, w oparciu o tekst pełny dezolacji (“Why bother the sun when it’s dead blue / Why drink from the trees when the leaves are soaked with piss…”) opatrzony jest jedna z ciekawszych aranżacji na płycie. Podział panoramy, gdzie prawy kawał zdominowany jest przez pętle gitarową (z lekka rozwijaną w czasie trwania kompozycji), a lewy pozostawiony przewadze drżącego, wibrującego głosu Noli. W niektórych momentach gdyby nie zwracać uwagi na rozpiętość oktaw głosu, można aranżacje i swobodę w oralnej artykulacji dźwięku odnieść do Diamandy Galas. Pod koniec utworu wchodzą nawet instrumenty perkusyjne (oczywiście zaaranżowane odpowiednio do eksperymentalnego klimatu płyty), przesterowane brzmienia rytmiczne, a wspomniana ścieżka gitary prowadzi do bardziej ekstatycznej, pełnej utrapienia kulminacji utworu.
Końcówka płyty jest bardziej oniryczna, szczególnie w przypadku “The New Forever”. Utrzymana w sennej atmosferze, a z drugiej strony z wciąż rosnącym napięciem budowanym poprzez rozponawalny głos, którym Nola operuje jak dodatkowym instrumentem. W wielu momentach oprawa dźwiękowa jest tylko otoczką wokół wiodącej linii wokalu. Zmiany wysokości, delikatne wibracje, przeskoki nastrojów, głębokości brzmienia i częstotliwości tembru jej głosu to znaki firmowe dla tej płyty. Wymowa tego krążka jest zarówno bardzo osobista, jak i “artystyczna” jeśli wiecie co mam na myśli. Kompozycje są bardzo ambitne, scalone jedną myślą kreacyjną, ale w tak szerokim rozumieniu pozwoliły na stworzenie zróżnicowanej klimatem płyty, przez ktorą przyjemnie się brnie. Jeśli to jest debiut, to tym bardziej czekam jaki będzie rozwój współnej działalności Nola i Davida. Co warte jest zauważenia Cages nie daje się zamknąć w ciasną klatkę dźwięków. To raczj szybujący dźwięk pełen swobody. Jeśli będziecie mieli okazję, to zapoznajcie się z tym wydawnictwem.