Praktycznie nikt z nas nie czyta “Warunków korzystania z usług” podczas ściągania aplikacji na telefon czy innych dokumentów. Tak jak w jednym z odcinków South Park przekoloryzowano, faktycznie możemy automatycznie zgodzić się na coś, czego byśmy nie chcieli i mając tę wiedzę niekoniecznie zdecydowalibyśmy się korzystać z danej usługi.
Serwisy jak Facebook czy Instagram również wymagają od nas wielu zgód na rezygnowanie z niektórych aspektów prywatności. Dołącza do nich FaceApp. Gorąca i popularna w ostatnich dniach aplikacja pozwala ludziom do zmiany ekspresji ich twarzy, wyglądu oraz wieku. W zamian firma dostaje prawa do zdjęć.
Od jej uruchomienia aplikacja została ściągnięta ponad 100 milionów razy ze sklepu Google Play. Jeśli chodzi o iOS, to serwis App Annie twierdzi, że jest to najpopularniejsza aplikacja App Store w 121 krajach.
W oparciu o ich Terms of Service ludzie wciąż mają prawa do swojej “Zawartości użytkownika” (User Content), czyli… do swojej twarzy. Jednak FaceApp również posiada niekończącą się, bezpłatną i nieodwołalną licencję do robienia czegokolwiek z ta fotografią. I z kim zechcą.
W “Warunkach korzystania z usługi” możemy przeczytać:
“Użytkownik przekazuje FaceApp wieczystą, nieodwołalną, niewyłączną, bezpłatną, ogólnoświatową, w pełni opłaconą, podlegającą przenoszeniu licencję polegającą na korzystaniu, powielaniu, modyfikowaniu, dostosowywaniu, publikowaniu, tłumaczeniu, tworzeniu prac pochodnych, dystrybucji, publicznych prezentacji oraz wyświetleń twojej Zawartości Użytkownika oraz wszystkich imion, nazw użytkownika oraz podobizn podanych razem z Zawartością Użytkownika we wszystkich formatach oraz kanałach również obecnie nie znanych oraz później wdrożonych, bez wypłacania ci odszkodowania. Kiedy opublikujesz lub w inny sposób podzielisz się Zawartością Użytkownika na lub poprzez nasze Usługi, rozumiesz, że twoja Zawartość Użytkownika oraz wszystkie powiązanie informacje (takie jak nazwa użytkownika, lokalizacja, zdjęcie profilowe) będą widoczne publicznie”.
Sprzedaż twarzy raczej nie spowoduje jakiś poważnych zmian w codziennym życiu. Jednakże Peter Kostadinov z serwisu PhoneArena powiedział “Owszem, możesz skończyć gdzieś na billboardzie w Moskwie, jednak raczej twoja twarz będzie służyła do ćwiczenia algorytmów sztucznej inteligencji do rozpoznawania twarzy”.
FaceApp nie jest jedyną firmą, która zbiera na szeroką skalę dane użytkownika. Chociażby Facebook robi to od wielu lat. Większość z nas uważa, że zbierane dane rzadko są używane wyłącznie do zakładanych celów. Jak około 2 lat temu ujawnił magazyn Forbes, dane te mogą wpłynąć na możliwość manipulacji nastrojami politycznymi i przez to na wynik wyborów. Co więcej dane te nie są przechowywane w sposób uniemożliwiających ich wyciek. Hackerzy coraz częściej są w stanie wykradać tożsamości z profili społecznościowych oraz powiązane z nimi dane.
Podobnie firma Apple zbiera wszelkie możliwe informacje. Kontynuując raport, który znamy z Forbsa: “Jak tylko coś zostanie przesłane do chmury, tracisz nad tym kontrolę – niezależnie czy dodałeś prawną licencję do swojej zawartości. Stąd wszystkie działania wrażliwe odnośnie prywatności firma Apple przeprowadza poprzez sztuczną inteligencję już na urządzeniach końcowych użytkownika”.
Należy być ostrożnym, jeśli aplikacja chce dostępu i licencji do twojej cyfrowej zawartości lub/i tożsamości. Były manager firmy Rackspace – Rob La Gess wyjaśnia: “Aby FaceApp odpowiednio działała musisz jej dać dostęp do zdjęć. Wszystkich zdjęć. Dodatkowo aplikacja uzyskuje dostęp do Siri oraz historii wyszukiwania Google. Aha, ma też możliwość odświeżania się w tle – tak więc nawet jeśli ty jej nie używasz – ona dalej używa ciebie”.
Artykuł w żaden sposób nie jest próbą namawiania do porzucania mediów społecznościowych czy niekorzystania z nowych aplikacji. Zależy nam, abyście wszystkie swoje wybory życiowe dokonywali świadomie Miłego dnia!