Mówienie kobietom, gdzie mogą chodzić albo co mają ubierać, nie ma nic wspólnego z chronieniem ich. Często działania związane z zapobieganiem napaści seksualnej związane są ze skupianiem się na doradzaniu kobietom jak mają się zachowywać czy jak się ubierać. Prowadzi to do zwiększenia obwiniania ofiary oraz przeniesienia odpowiedzialności z dala od męskich sprawców.
Jest to spójny wniosek wynikający z 5 odrębnych badań przeprowadzonych przez psychologów Carla Jago oraz Nicholasa Christenfelda z University of California w San Diego. Materiały zostały opublikowane na akademickiej platformie PsyArxiv.
Wnioski dokonane przez Jago i Christenfelda wprowadzają istotny element do zmieniającego się podejścia do rozmów o napaści seksualnej, oddalając się od podejść, które sugerują, że ofiara jest winna takiemu zdarzeniu.
Para naukowców rozpoczęła swoje badania odnosząc się do bałaganu legislacyjnego, z którym muszą mierzyć się uczelnie wyższe i uniwersytety w Stanach Zjednoczonych. W odpowiedzi na wzrost napaści seksualnych na terenie kampusów, w roku 2013 Kongres uchwalił ustawę o nazwie Campus Sexual Violence Elimination Act.
Ustawa wymaga, aby każda uczelnia spełniała kilka kryteriów dotyczących bezpieczeństwa studentów, jako warunku dofinansowania. Jednym z nich jest zapewnienie programów prewencyjnych oraz edukacyjnych na kampusach.
Wszystko pięknie, ale natura i zawartość takich programów nie jest już w żaden sposób regulowana. W rezultacie większość instytucji ograniczyła swoje działania do ogólnych porad, skierowanych głównie do kobiet. Do zaleceń należały takie ostrzeżenia, aby nie ubierać się prowokacyjnie, nie zachowywać się kokieteryjnie oraz zgadzać się na podwózki lub odprowadzenia w słabo oświetlonych rejonach, zwłaszcza po zmroku.
Twórcy takich programów pewnie mieli dobre intencje, ale doprowadzili do gniewu wśród kobiet, które sugerowały – czemu ciężko się dziwić – że programy prewencyjne związane z napaściami na tle seksualnym powinny być skierowane przede wszystkim do mężczyzn i uświadomienie im, że nie powinno się gwałcić (swoją drogą – w jakim jesteśmy miejscu w cywilizacyjnym, że trzeba ludziom tłumaczyć, że nie mają prawa krzywdzić innych ludzi… – przyp. red.).
– Przedstawiciele niektórych kampusów przekonywali, że to rozsądne, a nawet koniecznie, aby zagrożonej grupie dostarczyć informacji, jak zminimalizować ryzyko – napisała w swoim komentarzu Jago. – Z drugiej strony ci, którzy przeciwstawiają się działaniom skupionym na ofierze, argumentują, że takie działania mogą zwiększać obwinianie ofiary, sugerując, że istniały rzeczy, które ofiara mogła zrobić, aby zapobiec napaści.
W celu przetestowania argumentów obu stron Jago i Christenfeld przeprowadzili pięć badań. W każdym wzięło udział od 70 do 400 ochotników – zarówno mężczyzn i kobiet. Cztery z nich miały formę seminariów, podczas których podawano różne sposoby związane z unikaniem ryzyka napaści seksualnej. Piąte badanie, które funkcjonowało jako badanie kontrolne, skupiało się na poradach związanych z zapobieganiem kradzieży laptopa.
W każdym z badań, uczestnicy dostawali kwestionariusze, które były opracowane tak, aby zmierzyć poziom przekładania odpowiedzialności na ofiary gwałtu lub kradzieży, które nie zastosowały się do podanych wskazówek dotyczących ich zachowania.
– Rezultaty pokazują, że prewencja skupiona na ofierze może w rzeczywistości zwiększać obwinianie ofiary – piszą badacze.
W trzech z czterech seminariów odnośnie napaści seksualnych, w których porady ograniczały się do ubioru oraz zachowania, zauważono zwiększenie poziomu obwiniania ofiary. Co ciekawe, stopień obwiniania ofiary nie był zróżnicowany pod względem płci uczestnika seminarium.
Jednakże, w piątym badaniu obwinianie właściciela, któremu właśnie skradziono laptop, nie wzrosło pomimo, że nie stosował się do zaleceń pomagających minimalizować ryzyko kradzieży.
Naukowcy sugerują, że u podstawy obwiniania ofiary gwałtu wśród uczestników seminarium, leży pojęcie kontroli. Mówi się, że kobiety mogą zwiększać lub zmniejszać swoje szanse na bycie napadniętymi, stosując lub ignorując określony protokoły, sposoby zachowań. Idąc za ta logiką wychodzi na to, że potencjalna ofiara może kontrolować to, czy zostanie napadnięta, a jeśli to się stanie, to ona ponosi za to odpowiedzialność.
Chociaż takie rozumowanie jest zwodnicze, to nie czyni to go mniej powszechnym. – We wszystkich badaniach różne efekty obwiniania ofiary sprowadzały się do pojęcia kontroli ofiary – kontynuuje Jago. – Takie zachowania sugerują ryzyko podkreślania kroków, jakie ofiara mogła podjąć i niejako przenoszenie odpowiedzialności ze sprawcy, czyli faktycznej osoby odpowiedzialnej za przestępstwo, na moralnie niewinną ofiarę.
Takie podejście ilustrują sytuacje zdarzające się na całym świecie, w których ofiarami gwałtu, a także zabójstwa, padają nie tylko młode kobiety.
Podczas jednej z głośniejszych spraw tego typu w Melbourne, policja zareagowała szybko wykorzystując media tradycyjne oraz media społecznościowe upowszechniając rysopis sprawcy. Chociaż gwałciciela i mordercę szybko ujęto, to zwłaszcza starsi funkcjonariusze policji wygłaszali porady skierowane do kobiet, powtarzające cały czas ten sam przekaz – restrykcje odnośnie ubioru oraz miejsc przebywania.
Strategia ta wywołała odwrotny skutek, wywołując oburzenie wśród zarówno kobiet i mężczyzn.
Wówczas wkroczył do akcji Premier Stanowy – Daniel Andrews – który powiedział do kobiet:
Wyjdź wieczorem gdzieś z przyjaciółmi. Albo nie. Przeżyj swój dzień dokładnie tak, jak zamierzasz. Na swoich warunkach. Kobiety nie muszą zmieniać swojego zachowania. Natomiast mężczyźni tak.
Wielu badaczy oraz aktywistów utrzymuje, że jedyną prawdziwą drogą do redukcji przestępstw na tle seksualnym jest zmiana punktu skupienia i działanie na postawach męskich, a nie kobiecych.
Podejście takie dotyczy zajęcia się szeregiem stanowisk, które są głównie popierane przez środowisko męskie, takie jak gloryfikacja gwałtu czy przemocy domowej. Częstą propozycją jest eliminacja pokazywania przemocy wobec kobiet w kulturze popularnej oraz praca nad zmianą poglądu, że ofiarami gwałtu padają tylko “określone typy” kobiet.
Praca Jago i Christenfelda nie miała na celu opracowania i testowania strategii. Badania zostały przeprowadzone, aby ocenić poziom obwiniania ofiar powstający z istniejącego obecnie społecznego podejścia.
Warto wspomnieć tutaj o jednym z czterech badań, w którym zauważono znacznie zmniejszenie przerzucania winy. W tym konkretnym seminarium metody prewencyjne zostały sformułowane tak, że nie sugerowały, że kobieta ma kontrolę nad wystąpieniem napaści w zależności od określonych zachowań. W tym badaniu uczestnicy też nie zmniejszyli odpowiedzialności sprawcy.
W tym seminarium przedstawiano m.in. takie stwierdzenia: “Chociaż odzież, która generalnie przyciąga uwagę, może również przyciągać uwagę potencjalnych napastników, nie ma sposobu ubierania się, który eliminowałby ryzyko napaści seksualnej” oraz “Picie alkoholu zwiększa ryzyko napaści seksualnej jednak bycie trzeźwym nie zapobiega staniu się ofiarą”.
– Wyniki sugerują, że jest możliwe udzielanie praktycznych rad bez obwiniania ofiary, jeśli umieści się w nim rady ujęte w szerszym kontekście, aby unikać wyolbrzymiania kontroli ofiary nad wystąpieniem zdarzenia – napisali autorzy w podsumowaniu. Musimy więc zmienić retorykę. Jesteście z nami?
Źródło: PsyArxiv, Southern CT