Materiał ten jest zestawieniem dwóch gitarzystów eksperymentalnych, wyczulonych na to, aby wytworzona atmosfera odpowiadała książkowym terminom ambient, drone, post-rock czy nawet shoegaze. “Offtempo” jest godzinną kolaboracją pomiędzy Larkian (czyli Cyril Monnard) oraz Yellow6 (Jon Attwood). Dźwiękowe koncepcje obu muzyków zeszły się już podczas singla Yellow6 o tytule “Monnard’s Tricycle Evolutif” w 2002 roku. Dyskusje na temat wydawnictwa split nie spowodowały jednak wydania żadnego materiału, jednak w 2009 artyści jeszcze raz spróbowali wymieszać swoje energie i zainicjowali długo trwającą wymianę plików, a efekt wspólnych prac nad kolejnymi ścieżkami znajdujemy właśnie na “Offtempo”.
Ich dźwiękowa artykulacja miesza się ze sobą i łączy się tak dobrze, że bez rozeznania podziału pracy i świadomości współpracy można założyć, że materiał muzyczny jest projekcją stworzoną przez jednego artystę. Udane wykorzystanie efektów oraz uzbrojenie w ich mnogość pomogło stworzyć wielowarstwowe kompozycje operte na efekcie tremolo, pętlach, a także różnych odcieniach gitarowych tekstur. “Offtempo” jest niczym innym niż sesją wymiany sonicznego ognia – nie jest to typowa kolaboracja, jednak w tej wpółpracy uzyskany został ciekawy, bogaty zestaw pełny strunowych aromatów, peleryna delikatnie tkanych muzycznych mikroświatów, gdzie idee artystów wzajemnie się uzupełniają, a ich kooperacja miesza się w jedną większą całość. Słuchacze, nastrojeni na odbiór ambient opartego na gitarach, prezentującego szeroką gamę nastrojów i pejzaży, z pewością odbiorą to wydawnictwo jako wyjątkowo satysfakcjonujące.
“Jazz F2B” ciężko nazwać utworem jazzowym, ale raczej pięciominutową transmisją drone’owego, skradającego się powoli tonu, z której wyją się następne, a te znów wydają swoje spogłosowane potomstwo… “Walz” z drugiej strony zbudowany jest na metrum 3/4 i może być uznany jako forma trampoliny z której duet artystów wybija się, aby eksplorować nowe tereny. Zaskakuje w tym wszystkim kompozycja “Rita”, która jest utrzymana w błagalnym tonie. Odrobina wspomianego post-rocka znajduje się na “Untitled3”. W tej formie dźwięk posuwa się z mozołem, a oparty jest na warstwie szeleszczących talerzy oraz palącej atmosfery. Od tego punktu materiał przyjmuje nieco kierunek podobny do Nadja i Thisquietarmy. Kompozycha “Pool” tli się i lekko warczy więcej niż dotychczasowe, kultywując przestrzenne formy i wprowadzając słuchacza w zadumę.
“Offtempo” należy również wyróżnić ze względu na kolejność następujących obrazów. Z jednym wyjątkiem każda kompozycja jest nieco dłuższa niż poprzednia i z konsekwencją pierwszych sześć utworów nagrania ustawia scenę, dla najbardziej indywidualnego i potężnego kawałka “Sequences Inversees”, będącego 17-minutowym epickim i eterycznym pięknem. Jak w spokojnym, majestatycznym oceanie fala nakłada się na fale, tak dźwiękowe wezbrania gitar toczą się i rolując nakładają się na poprzednie. Nie sposób nie mieć tu skojarzeń z Popul Vuh z nieziemskim “Aguirre”. Osobliwe piękno, nieco smutku i melancholii oraz nieograniczona przestrzeń to cechy, którymi Monnard i Attwood zbudowali ciepłego kolosa dźwięku, który jest wspaniałym zakończeniem ich kooperacji.