Co można powiedzieć o najnowszym przedsięwzięciu konceptualnego artysty Marcusa Fishera, to fakt, że jest ona bardzo intrygująca. Siedem kompozycji zebranych na “Collect Dust” zostało zaczerpniętych z zasobów rocznej działalności, podczas której pracujący w Portland artysta zakończył swój projekt trwający od stycznia 2009 do stycznia 2010 roku. Na skład tego projektu oprócz obowiązkowej muzyki wchodzą zdjęcia, field recording, ilustracje, a także inne graficzne opracowania. Całość dokumentacji, jak i ewolucja projektu udostępniona jest na blogu nazwanym Dust Breeding.
Osoba zarządzająca Tench – M. Ostermeier – wybrał siedem utworów z całej twórczości artysty, wyprodukowanej w ciągu jednego roku, które Fisher ponownie opracował technicznie, aby mogły być przedstawione formalnie na wydawnictwie płytowym. Pomimo, że Fisher jest poważnym człowiekiem i poważnie traktuje swoje dokonania, to oczywiście również człowiekiem o dużym poczuciu humoru, co widać w ironicznie nastrojonych tytułach.
Kolekcję powściągliwych, bardzo delikatnych, wręcz można rzec usypiających buczeń, które poplamione są mikrodźwiękami, co jak zakładam jest zapisem sonicznym obiektów z “prawdziwego” świata – aczkolwiek przez ich niejednoznaczność nie jestem w stanie określić co jest ich źródłem. Blask ambientu zostaje nadany dopiero z “Nearly There”, który rozwija się tak niespiesznie, że mam wrażenie iż to statyczna kompozycja, z której powoli wycieka muzyczny ładunek. Powolne rozwijanie tej muzycznej koncepcji kojarzy mi się z kompozycjami Brian Eno z “Music For Airports”. Są to chwile, w których trudno nie docenić artystycznej pełni Fishera, który z łatwością ogarnia te unikalne miktrostruktury muzyczne.
W każdej części materiału, miękkie iluminacje dźwięku, cieniście używana gitara, a także syntetyczne tekstury, jak i ambientowe wiry powodują, że dryfujemy przez pogodny nastrój, mający nawet potencjał wprowadzenia słuchacza w spokojny, medytacyjny stan. Najpełniejszym znakiem materiału i całego stylu na nim zawartego jest “Halfway To Six”, w którym krople farby, których używa odzwierciedlane są w lekkich plumkaniach, brzdąkaniu na gitarze przez około trzynaście pełnych błogości i odprężenia minut.
Skupiam się oczywiście na teksturach dźwięku, jak i samym ich aranżowaniu, niż na samej produkcji, o której należy powiedzieć, że krystalizuje ambientowe pejzaże w dość dynamiczny sposób. W niektórych przypadkach jak zamykający “Sixteen Shapes”, Fisher rozdziera dźwięki i pozostawia czysty przekaz muzyczny, co ponownie wymusza na słuchaczu większą uwagę co do samej transmisji dźwięku.
Fisher już niejednokrotnie zapracował na wyróżnienia, jak chociażby z albumem “Monocoastal” wydanym dla 12k Label – “Collected Dust” buduje w dalszym ciągu reputację artysty jako rzeźbiarza dźwięku o wyjątkowej wrażliwości.