Obsesja na punkcie doskonałości szkodzi

Perfekcjonizm jest często podziwiany i celebrowany. Dynamika i atletyzm Sereny Williams lub Rogera Federera na korcie tenisowym, opanowanie i dbałość o szczegóły Judi Dench lub Helen Mirren na scenie oraz ekranie… Tak można wymieniać długo.

Nie ma żadnej szkody w świętowaniu wielkich osiągnięć. Ale nie każdy może zawsze być na szczycie w swojej rozgrywce – a w tym ujęciu perfekcjonizm rozwija się jako cecha patologiczna, wymagająca od nas niemożliwych standardów. Psychologowie wskazują na wir czynników przyczyniających się i wzmacniających ten stan – rozwój mediów społecznościowych, ich stylizowanie, gdzie pokazywane są jedynie przycięte wersje życia innych ludzi, a do tego burzliwe rynki pracy, nieprzewidywalna gospodarka, znormalizowane testy szkole już we wczesnym wieku.

Chociaż sam lubię słowo “impossible” pisać jako “I’m possible” to tym razem właśnie “niemożliwe” jest kluczowym słowem. Jako społeczeństwo jesteśmy nieufni wobec perfekcjonizmu, identyfikując w sobie tę cechę przedstawiamy ją fałszywie jako skromny sposób zasygnalizowania naszej sumienności lub dbałości o szczegóły. Nie mówimy jednak, że jesteśmy perfekcjonistami i w dążeniu do doskonałości mamy nadzieję na osiągnięcie ogólnie rozumianego dobra. Dla ludzi ze skłonnościami do prawdziwego perfekcjonizmu, dla których nic oprócz czegokolwiek nieskazitelnego jest do zaakceptowania, sukces staje się obecnie coraz trudniejszy do osiągnięcia, a porażka dla odmiany tak druzgocąca, że czasem wydaje się, że nie warto w ogóle próbować.

Perfekcjonizm może prowadzić do problemów ze zdrowiem psychicznym, w tym zaburzeń odżywiania, depresji, lęków, a nawet samobójstw. Za ten stan rzeczy odpowiedzialność ponosimy my. Część z nas czuje radość kiedy wzorca wypadają z łaski – na przykład podczas wybuchów Williamsa. Ale dotyczy to również ludzi wokół nas – rodziny, przyjaciół, koleżanek i kolegów z pracy. Dużo lepiej uznać, że nikt nie jest doskonały i tak naprawdę nie mamy prawa oczekiwać, że będzie.

Nie chodzi tylko o zdrowie psychiczne człowieka jako-takiego. Zgubna patologia perfekcjonizmu w coraz większym stopniu rozciąga się na życie publiczne – wystarczy spojrzeć jak ułomnie wyglądała debata dotycząca np. Brexitu. O pracy innych rządów i komunikacji w tym zakresie nie będę wspominał, bo dalej jesteśmy organizacją pozarządową, a nie zajmującą się polityką 😉

Z przeprowadzonych badań dotyczących perfekcjonizmu w miejscach pracy wyciągnięto wnioski, że nierealne oczekiwania oznaczają, że pewnych rzeczy nie chcemy nawet próbować wykonać. Dużo lepiej wypadamy kiedy po prostu pozwalamy sobie (oraz pozwala na to pracodawca), aby swoje zobowiązania zrobić po prostu dobrze, z jednoczesnym uczeniem się i rozwojem w danej dziedzinie. To dużo lepszy model niż punktowanie swoich niedociągnięć. Nie sądzicie?

blank

Alan Grinde

Społecznik od ponad 30 lat. Założyciel fundacji ORION Organizacja Społeczna oraz Fundacji Techya. Edukator z zakresu hałasu, praw człowieka, przemocy i zdrowia publicznego. Specjalista w zakresie nowych technologii, sztucznej inteligencji oraz projektowania graficznego. Inicjator kampanii "Niewidzialna ręka przemocy" oraz "Wiele hałasu o hałas".
blank
ORION Organizacja Społeczna
Instytut Ekologii Akustycznej
ul. Hoża 86 lok. 410
00-682 Warszawa
Email: instytut@yahoo.com
KRS: 0000499971
NIP: 7123285593
REGON: 061657570
Konto. Nest Bank:
92 2530 0008 2041 1071 3655 0001
Wszystkie treści publikowane w serwisie są udostępniane na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych 4.0 Polska (CC BY-NC-ND 4.0 PL), o ile nie jest to stwierdzone inaczej.