Listy od wielu lat służą, jako jedno z najważniejszych źródeł historycznych — pozwalają bowiem na autentyczne poznanie danych wydarzeń tudzież epok z perspektywy zwykłych obywateli, takich jak my. Możemy poznać uczucia oraz opinie kogoś, kto mieszkał na tej samej ziemi kilkaset lat temu; możemy zobaczyć, jak sytuacje, o których uczymy się w szkole rzeczywiście wpłynęły na mieszkańców. Poza tym nie wiem, jak u Was, ale w moim gimnazjum/liceum nierzadko omawialiśmy listy poetów i pisarzy w celu zyskania bardziej personalnego wglądu w ich sztukę. 🙂 Jak się okazuje, listy mogą być także potężnym narzędziem w naukach okołofeministycznych.
James Daybell z University of Plymouth w Wielkiej Brytanii przeprowadził w 2010 roku analizę posłuszeństwa i autorytetu w listach pisanych przez kobiety w XVI wieku. Celem badania było rozpisanie natury kodów zachowań oraz postaw społecznych we wczesnonowożytnej Anglii. Daybell wziął pod uwagę dwie perspektywy. Pierwsza z nich dotyczyła spojrzenia na miejsce kobiet w gospodarstwie domowym — sposobów, w jakich kobiety wyrażały listownie nawyki uległości oraz stawianie rodziny ponad siebie przy użyciu tzw. “języka podporządkowania”. Druga perspektywa miała pokazywać przeciwieństwo pierwszej; sposoby, w jakie pozycja społeczna mogła zapewniać kobietom władzę i wpływy oraz szacunek wobec kobiecej władzy.
Trochę historii…
Wcześniejsze badania dotyczące kodeksów posłuszeństwa i postaw wobec władzy we wczesnonowożytnej Anglii koncentrowały się na analizie lojalności politycznej i religijnej oraz na sposobie, w jaki była kształtowana przez różne czynniki. Jak jednak zauważa Daybell, w rzeczywistości więcej uwagi poświęcano opieraniu się autorytetom niż naturze konformizmu i akceptacji panującego statusu quo. Okazuje się, że patriarchalny model rodziny (tj. pracujący ojciec i zajmująca się domem matka) stanowił poniekąd symbol podporządkowania się koronie oraz jej urzędnikom, pokazując ciekawą metaforę, podług której król Jakub I Stuart był “ojcem narodu”, zaś królowa Elżbieta — “matką poddanych”.
“Nie możemy zrozumieć polityki, tak jak się ją konwencjonalnie definiuje, bez zrozumienia polityki rodziny”
Biorąc to pod uwagę, można wywnioskować, że stabilność społeczna wczesnonowożytnej Anglii opierała się na kombinacji:
- autorytarnych kodów behawioralnych widocznych w podporządkowywaniu się i hierarchii
- uznania, szacunku i/lub strachu przed autorytetem oraz poczucia obowiązku
- więzi emocjonalnych (zarówno romantycznych, jak i przyjaznych)
- interesu wzajemnego lub osobistego.
Ta wiedza była dla Daybella punktem wyjścia podczas badań nad korespondencją. Autor badania interesował się m.in. spojrzeniem na miejsce kobiet w gospodarstwie domowym, wpływem relacji rodzinnych i stylu pisania na kształtowanie się języku podporządkowania, sposoby promowania rodzinnej lojalności oraz nabywanie władzy poprzez pozycję społeczną. Pod uwagę brano styl, język, formę oraz sposoby zwracania się do mężczyzn w celu zbadania równowagi sił w różnych relacjach. Daybell zadaje sobie kilka pytań, na które miał nadzieję znaleźć odpowiedzi w listach:
- Czy kobiety podporządkowywały się pisemnie innym mężczyznom niż ich ojcowie/mężowie?
- Czy kobiety uważały siebie za gorsze od mężczyzn pod względem społecznym i jak takie odczucia są widoczne na piśmie?
- Czy protekcjonalny język widoczny w kobiecych listach świadczy o wrodzonej wyższości mężczyzn?
- Jaka była natura pocztowych interakcji kobiet z państwem?
Listy a relacje rodzinne
Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zauważył Daybell w swoich badaniach, jest zaprzeczenie teorii odnoszących się do rodziny reprezentującej relacje polityczne — coś takiego nie miało zbytnio miejsca w przeanalizowanych listach. Z drugiej strony, zauważono wzorce zachowań i sposobów myślenia, które mogły wpłynąć na postawę wobec osob u władzy. Co najważniejsze, dzieciom od najmłodszych lat wpajano uległość, obowiązek oraz oddanie względem rodziców; wszystkie te cechy są widoczne w listach córek do ojców.
Lucy St. John w swoim holograficznym liście skierowanym do Burghleya przedstawiła się jako “pokorna i najbardziej posłuszna córka Waszej Wysokości”, nazywając swojego adresata “prawowitym i bardzo dobrym panem”. W treści listu, dziewczyna stale używa przysłówku “pokornie”, przepraszając za bade writynge, dziękując za troskę, prosząc o błogosławieństwo oraz życząc mu “długiego życia i wielkiego szczęścia”.
Podobnie wygląda list lady Anne Drury zaadresowany do ojca, sir Nicholasa Bacona II z Redgrave Hall. Kobieta używała wobec niego formy “sir”, a także zwrotów pokornych i dziękczynnych — treść listu bowiem skupiała się na usprawiedliwieniu kłopotów, jakie córka mogła sprawić rodzinie (“bardzo mi przykro” i “jestem dla Ciebie uciążliwa” to tylko przykład treści). Czynność, jaką jest pisanie listów, uznawano za oznakę szacunku wobec rodziców, także w przypadku chłopców. W przeciwieństwie do dzisiejszych czasów, gdzie kontakt z rodziną możemy stale utrzymywać za pośrednictwem mediów społecznościowych, w XVI wieku pisanie listów uznawano za święty obowiązek dzieci, z którego wypadało się wywiązać.
Innym celem korespondencji listownej między rodzicami a dziećmi było skromne przekazywanie pochwał oraz wspomnień. Przykładowo, w przeddzień swoich dziewiątych urodzin, Anne Clifford skierowała do swojego ojca następujące słowa: “Pokornie proszę o Twoje błogosławieństwo i zanoszę moje oddanie oraz miłość do Twej miłości, modląc się, by Twoje miłosierdzie uczyniło mnie szczęśliwą córką w posłuszym posłuszeństwie”. Jak można zauważyć, list został napisany po części w celu ćwiczenia pisma przez dziewięcioletnią Annę — był on także ozdobiony ramką na prezent; kto wie, może mała Anna chciała podziękować tacie za opiekę i jednocześnie popracować nad pisarskim kunsztem? 🙂
Co ciekawe, posłuszeństwo i autorytet były widoczne także w listach do matek. Lady Bridget Manners, mimo że nieco starsza od Anne Clifford, przejawiała bardzo podobną pisownię w listach skierowanych do swojej matki, hrabiny Rutland. Podobnie jest w przypadku innej córki hrabiny, Jane Long — jej list także zawierał w sobie takie sformułowania jak “proszę o błogosławieństwo” czy “pokornie przypominam o swoim obowiązku”. Podpisuje się także jako “najposłuszniejsza posłanka”.
Listy a edukacja szkolna
Odchodząc na chwilę od tematu kobiet, Daybell rozważył list Jamesa Basseta — dziesięcioletniego ucznia szkoły Tudorów — skierowany do matki, w którym dostrzegalne są ślady pedagogicznych zabiegów mających wpoić kodeksy posłuszeństwa. Pokazuje to, że edukacja także miała swój wpływ na kształtowanie wzorców, których dowody możemy znaleźć w korespondencji. Weźmy pod uwagę fragment listu napisanego w paryskiej szkole z dnia 18 kwietnia 1538 roku:
“Madame, z największą pokorą polecam się Twojej łasce. Madame, z największą pokorą proszę Cię, abyś poleciła mnie dobrej woli mojego pana ojca i moich sióstr”.
Jest to zaledwie fragment listu, jednak jak Daybell zauważył, nadawca wielokrotnie powtórzyła formę “Madame” wobec swojej matki. Stanowi tym samym nacisk na różnicę w hierarchii społecznej, dodatkowo podkreślany słownictwem wyrażającym szacunek oraz nakreślającym linię w relacji matka/dziecko. Tak jak w przypadku Anne, idzie zauważyć nieco niechlujny styl pisania typowy dla osób uczących się listopisarstwa. Co za tym idzie, od małego pisanie listów uważano za obowiązek, którego należy nauczyć się jak najszybciej, zmuszając przy tym jednostkę do skomponowania własnego “ja” widocznego przez pryzmat słów.
W renesansie istniały także specjalne podręczniki przeznaczone do nauki pisania listów. Zawierały one wskazówki o tym, gdzie powinny znajdować się podpisy i jak duża przestrzeń powinna zostać wykorzystana w zależności od różnicy w statusie społecznym między nadawcą a odbiorcą. Im więcej pustych miejsc na papierze, tym bardziej zaszczytny cel listu. Ann Hobart przykładowo, pisząc do swojego wuja sir Johna Hobarta, pozostawiła jednocentymetrową przerwę między adresatywem “dobry lordzie” a właściwym początkiem treści; z kolei przerwa między końcem listu a podpisem wynosiła aż cztery centymetry.
Listy były technologią restrukturyzującą myślenie; wybór języka miał odzwierciedlić pozycję społeczną i stanowisko oraz skonstruować rzeczywistość na papierze. Jeżeli dzieci zostały nauczone uległości na wczesnym etapie wychowania to wiadomym było, że cechy te pozostaną widoczne także w dorosłości. Wczesnonowożytna edukacja wpajała narzucone z góry, spreparowane informacje, unikając rozwoju zdolności analitycznych. Kobiety używały w listach słownictwa podporządkowanego i wręcz błagalnego, zwłaszcza kiedy chciały uzyskać męską przychylność. Jednocześnie zaszczepiały w sobie poczucie lojalności i posłuszeństwa wobec męskiego autorytetu.
A skoro o męskim autorytecie mowa…
Męski autorytet stanowił ważny punkt życia kobiet, które pod nieobecność ojców i mężów kierowały się do innych męskich krewnych (chociażby do wujostwa, jak wspomniana wyżej Anne Drury). Im bardziej patriarchalna rodzina, tym większa przepaść między kobietami a mężczyznami. Daybell nawiązuje do innego badania przeprowadzonego przez Susan Whyman, która analizowała samotne kobiety z autorytarnej i pokrytej złą sławą rodziny Verney. Whyman zauważyła, że kobiety te — pozbawione męskiego autorytetu — były skazane na “patriarchalny patronat” oraz brak okazywanego szacunku.
Retoryka szacunku jest widoczna m.in. w liście Dorothy Seymour, córki sir Henry’ego Kiligrew, która prowadziła korespondencję listowną ze swoim szwagrem — sir Henrym Nevillem, angielskim ambasadorem mieszkającym we Francji. Dorothy określała szwagra mianem “najszanowniejszego brata”, odgórnie przepraszając go za konieczność czytania jej “bazgrołów”. W liście nie brakowało także pokory; kobiety degradowały siebie oraz swoją myśl ku uciesze męskiego autorytetu, który mógł do nich wyjść z pomocną dłonią.
Uprzejmość wzrastała jeszcze bardziej w momencie, kiedy listy zawierały formalne prośby spotęgowane społeczną obawą przed odmową. Mabel Fortescue uniżała się w liście do swojego zarządcy, Francisa Yaxleya, obiecując że jej zachowanie będzie “jak najbardziej możliwe do zaakceptowania przez niego i jego przyjaciół”. Rozważmy także przypadek Olive Talbot, która między lipcem a sierpniem 1583 roku prowadziła regularną korespondencję ze swoim krewnym, Gilbertem Talbotem; mężczyzna miał pomóc jej w uzyskaniu praw do opieki nad synem. Słownictwo Olive było wręcz błagalne; kobieta określała Gilberta mianem “najważniejszego lorda”, starannie zwracając uwagę na szczęście osobiste mężczyzny (który w tamtym czasie miał zostać ojcem własnego dziecka) oraz przepraszając za zawracanie mu głowy problemami. Styl pisania Olive można opisać jako petycyjny — stosowany szczególnie w listach z prośbą o pomoc, wysyłanych do wyżej postawionych członków rodziny. Typ petycyjny charakteryzuje się słownictwem typowym dla próśb oraz uszanowania.
Listy do królowej
Jeżeli chodzi o kontakty między kobietami a królową Elżbietą, w dalszym ciągu zachowywano formułki wskazujące na posłuszeństwo oraz wysoki poziom formalności. Nikogo to zresztą nie dziwi — w końcu odstąpienie od tych reguł byłoby ukazaniem braku szacunku wobec korony. Hrabina Shrewsbury zaadresowała swój list to królowej słowami: “Do najdoskonalszej magistratury Quenes”. Zresztą, i tak listy do monarchy były najczęściej sporządzane przez sekretarza — własnoręczne listopisarstwo stanowiło społeczne tabu w przypadku szarych, niefaworyzowanych obywateli.
W listach do królowej, podpis umieszczano w prawym dolnym rogu papieru na znak szacunku, sama struktura zaś odpowiadała pięciu elementom retoryki stosowanym w renesansowych dziełach:
- Exordium (wstęp)
- Narratio/Propositio (deklaracja istoty listu)
- Confirmatio (uargumentowanie prośby)
- Confutatio (odparcie potencjalnych zarzutów)
- Peroratio (zakończenie).
Podobnie traktowano listy skierowane do innych ważnych osobowości politycznych. Takiej struktury użyła, m.in. lady Mary Grey w swoim liście do Williama Cecila, w którym to prosiła o ułaskawienie w związku z hańbą przyniesioną przez zawarcie potajemnego małżeństwa. Mary Grey kładła szczególny nacisk na swoją miłość wobec korony, tęskniąc “za pięknym klejnotem, jakim jest łaska Jej majestatu”.
A gdyby tak wykorzystać pozycję materialną?
Mimo że listy pisane przez kobiety miały w zamierzeniu skupiać się na uniżaniu przed mężczyznami oraz okazywaniu uległości, niekiedy taki status społeczny mógł być wykorzystany dla własnych korzyści. Spryt zawsze popłaca, a niektórzy z łatwością mylą udawaną uległość z rzeczywistą 🙂 Rozważmy zatem kilka sytuacji, w których to kobiety korespondencyjnie górowały.
Lady Julyane Holcroft chciała uniknąć spłaty pożyczki koronnej, w związku z czym zwróciła się do opisanego wyżej sir Williama Cecila jako “samotna kobieta, która powinna cierpieć (…) w związku z brakiem doświadczenia w sprawach, z którymi mężczyźni nie powinni mieć do czynienia”. Holcroft sprytnie wykorzystała tutaj bycie uniżoną do osiągnięcia zamierzonego celu. Podobną taktykę zagrała hrabina Rutland, Elizabeth Manners, która chciała uzyskać nadzór nad spisaniem testamentu zmarłego męża. W swoim liście napisała: “Ja, która jest słabą i chorowitą kobietą, nie jestem w stanie poradzić sobie z tak ważną sprawą”.
Wcześniej wspominaliśmy o córkach piszących do swoich ojców, ale co w takim razie z matkami i synami? Daybell przeanalizował najobszerniejszą serię listów prowadzonych w XVI wieku między lady Anne Bacon a jej najstarszym synem, Anthonym. W tym przypadku lady Anne wykorzystała swój rodzicielski autorytet do udzielenia dziecku porad moralnych odnośnie zdrowia, diety, interesów oraz stylu życia. Treść wiadomości łączyły w sobie matczyną troskę i upomnienia z nieco bardziej restrykcyjnym tonem, z racji że Anne martwiła się o pobożność dziecka. W 1595 roku, Anne napisała do Anthony’ego: “Niechaj Bóg Cię błogosławi i sprawi byś mógł wysłuchać wszystkich publicznych doktryn, abyś zrozumiał każdą z nich”. Co więcej, często ganiła syna za towarzystwo, w jakim się obracał — ostrzegała go przed wyrośnięciem na “tchórzliwego praktykującego” przez kontakt z katolikami.
O listach oraz badaniach Daybella możnaby długo pisać, sęk jednak pozostaje ten sam — listy kobiet oraz dzieci miały pokazywać posłuszeństwo. Mężczyźni chcieli, żeby ich treść skupiała się na uległości i kuleniu się przed nimi, ponieważ oni — co do zasady — mieli wiedzieć lepiej. Kiedy tak czytałam i analizowałam studium, momentami czułam się niezręcznie; byłam w szoku na widok tego, jak wiele pokory kobiety musiały wciskać do swoich wiadomości oraz jak młodziutkie osoby zmuszano do nauki takiego stylu pisania. Niewątpliwie XVI-wieczne listy to świetne dzieło kultury pozwalające na poznanie dawnych czasów; nawet jeżeli nie są one tak komfortowe w przyswojeniu, jakbyśmy chcieli.