Zanim zakupimy nowego iPhone czy innego smartfona pomyślmy o tym, aby wymienić w obecnym po prostu baterię. Nie jest to tylko pomysł na zaoszczędzenie pieniędzy, ale decyzja taka ma przede wszystkim korzystny wpływ na naszą planetę.
W badaniach przeprowadzonych przez naukowców z McMaster University oraz opublikowanych w Journal of Cleaner Production, dokonano analizy wpływu węgla na cały przemysł informacyjno-komunikacyjny (ICT – Information and Communication Industry), wliczając w to właśnie smartfony, a także komputery osobiste, laptopy, monitory i serwery. Chociaż świat powoli odchodzi od dużych obudów komputerów na rzecz niewielkich telefonów, które powolutku czerpią energię, to jednak branża ta ma znacznie gorszy wpływ na środowisko niż kiedyś.
Ślad węglowy to całkowita suma emisji gazów cieplarnianych wywołanych bezpośrednio lub pośrednio przez daną osobę, organizację, wydarzenie lub produkt. Jest rodzajem śladu ekologicznego. Obejmuje on emisje dwutlenku węgla, metanu, podtlenku azotu i innych gazów szklarniowych (cieplarnianych) wyrażone w ekwiwalencie CO2. Miarą śladu węglowego jest tCO2e – tona ekwiwalentu dwutlenku węgla. Różne gazy cieplarniane w niejednakowym stopniu przyczyniają się do globalnego ocieplenia, zaś ekwiwalent dwutlenku węgla pozwala porównywać emisje różnych gazów na wspólnej skali. Na przykład tona metanu odpowiada 25 tonom CO2e.
W roku 2007 przemysł ICT stanowił 1% śladu węglowego, jednak obecnie ponad 3%, a tempo wzrostu sugeruje, że przekroczy on 14% do roku 2040. Dla porównania – jest zaledwie o połowę mniejszy od wpływu na środowisko całego przemysłu transportowego.
Okazuje się, że smartfony są wyjątkowo podstępne. Baterie są zaprojektowane, aby działały do 2 lat, przez co smartfony często uważa się za produkty jednorazowe. Problem pojawia się przy konstruowaniu nowego smartfona, a dokładnie przy wydobywaniu coraz rzadziej występujących minerałów, które muszą znaleźć się w jego wnętrzu. Ten proces odpowiada od 85 do 95% całkowitej emisji dwutlenku węgla przez to urządzenie przez dwa lata. Oznacza to, że zakup nowego smartfona zużywa tyle energii, ile poświęcilibyśmy, gdyby urządzenie ładowane byłoby bez przerwy przez 10 lat.
Chociaż obecnie ilość zakupów nowych telefonów spada, to firmy produkujące elektronikę starają się nadrabiać straty poprzez sprzedawanie większych urządzeń z nowymi, “wspaniałymi” funkcjami. Okazuje się, że zwłaszcza smartfony z większymi ekranami charakteryzują się znacznie pokaźniejszym śladem węglowym niż ich mniejsi poprzednicy. Apple samo z siebie publicznie ujawniło, że budowa iPhone 7 Plus powoduje emisję CO2 większą o 10% w porównaniu z budową iPhone 6. Inne niezależne badanie wykazało, że produkcja iPhone 6s w porównaniu z iPhone 4s wymagała większej emisji dwutlenku węgla o 57%.
Pomimo, że niektóre firmy, jak właśnie Apple, prowadzą programy związane z recyclingiem ich produktów, to autor badań – Lofti Belkhir twierdzi, że “mniej niż 1% smartfonów podlega recyclingowi”.
Zmiana smartfona co 3 lata, zamiast standardowych dwóch lat, ma wpływ na nasz indywidualny wkład w ślad węglowy. Wówczas coraz rzadziej występujące surowce nie są tak często i agresywnie wydobywane. Coraz częściej pojawia się sformułowanie „środowisko na wynos”, zwłaszcza wobec produktów Apple czy Samsunga. Podobnie jak używanie posiadanego samochodu na benzynę, zamiast zakup nowego Priusa czy Tesli, tak samo używanie swojego starego telefonu, jest bardziej “zielone” czy “eko” niż unowocześnianie standardu z każdą nowinką technologiczną.
Smartfony stanowią rosnący segment przemysłu informacyjno-komunikacyjnego. Największym winowajcą emisji dwutlenku węgla są same serwery i centra danych, które w 2020 roku będą stanowić 45% emisji CO2 generowanej przez ICT. Dzieje się tak, ponieważ każde wyszukiwanie w Google, każde odświeżenie tablicy Facebooka czy każdy opublikowany Tweet wymagają maszyn, które to obliczą w chmurze. Te wyliczenia mogą stać się jeszcze trudniejsze do zaakceptowania, jeśli jeszcze bardziej przyspieszy rozwój kryptowalut.
Wracając do smartfonów – naukowcy podkreślają, że aplikacje – nie ważne jak często używane – wzmacniają nasze potrzeby korzystania z serwerów 24 godziny na dobę. Jest to zatem samonapędzający się proces zużywania ogromnych ilości energii. Im więcej telefonów, tym więcej aplikacji, a za tym – potrzeba większej ilości serwerów. Rozwijające się technologie i możliwości determinują użytkowników do kupowania nowych telefonów, które będą w stanie obsłużyć wszystkie informacje i zapewnić lepszy dostęp do chmury.
Belkhir sugeruje, że rządy powinny mieć wpływ na firmy, aby te dokonały migracji swoich serwerów na zasilanie energią odnawialną. Coraz więcej firm idzie w tym kierunku (jak Apple, które podkreśla, że 100% ich serwerów jest napędzanych energią odnawialną). “Jest to zachęcające”, mówi Belkhir. Jednakże ma on wątpliwości, czy takie inicjatywy poruszą inne firmy.
Brzmi to wszystko jak złe wieści, ale fakty raczej nie są zbyt różowe. Co więcej przyszłość prawdopodobnie będzie jeszcze gorsza pod tym względem. Wraz z rozwojem technologii, internetu, komunikacji bezprzewodowych będzie pojawiać się coraz więcej urządzeń, które będą wymagały dostępu do chmury. Jak napisaliśmy wyżej – samonapędzający się proces zużywania energii będzie przybierał na sile.
“Już jesteśmy świadkami coraz większej ilości urządzeń, którymi możemy sterować przez Internet – od najmniejszych, jak małe kamery, poprzez urządzenia użytku domowego, a także samochody, ciężarówki czy nawet samoloty. Jeśli ten trend będzie się utrzymywał, można tylko sobie wyobrazić ilość urządzeń, które potrzebują stałego połączenia z siecią oraz jak wielkie będą musiały być infrastruktury związane z przechowywaniem i przetwarzaniem danych”, piszą naukowcy w swoim opracowaniu. “Dopóki ta infrastruktura w całości nie przejdzie na całkowite korzystanie z energii odnawialnej, to rozwój Internetu Rzeczy (koncepcji, wedle której jednoznacznie identyfikowalne przedmioty mogą pośrednio albo bezpośrednio gromadzić, przetwarzać lub wymieniać dane za pośrednictwem instalacji elektrycznej inteligentnej KNX lub sieci komputerowej, ang. Internet of Things – IoT) zmniejszając udział tradycyjnych maszyn liczących, spowoduje masowy wzrost globalnej emisji dwutlenku węgla oraz zużycie cennych surowców na dużo większą skalę niż zakładają obecne badania”.
Prawdą jest, że ślad węglowy spowodowany przez technologię wykracza poza możliwości pojedynczej firmy, projektanta, nawet organu regulacyjnego czy samego rządu. Jednakże my – konsumenci – mamy realny wpływ na te liczby, dokonując świadomych wyborów, kiedy decydujemy się na zakup nowego, lśniącego smartfona.
[elementor-template id=”82365″]
Źródło: Fast Design Grafika: alexey_boldin/iStock