Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z faktu, że ćwiczenia to nieodłączny element ludzkiego życia. Młodzi traktują je jako przykry obowiązek przez pryzmat zajęć wychowania fizycznego, a starsi rezygnują z nich ze względu na brak czasu w codziennym nawale obowiązków. Sport potrafi być jednak piękny, co z pewnością pokazują turnieje najrozmaitszych dyscyplin jednoczące ze sobą obywateli. Kiedy polska reprezentacja występuje na srebrnych ekranach, siadamy wspólnie w domowym zaciszu lub w barach i kibicujemy. To coś pięknego i grzejącego serce… ale czy na pewno?
Mimo że celem rozgrywek sportowych jest zebranie się w zdrowej rywalizacji oraz wspieranie “swoich”, niektórzy czerpią radość z poniżania osób ćwiczących; negują ich osiągnięcia oraz sprowadzają do roli memów (szczególnie złośliwych jeżeli w grę wchodzi także porażka). W przypadku kobiet dodatkowo przejawiany jest seksizm oraz mizoginia. Dzisiaj porozmawiamy sobie o tym, jakie są przyczyny takiego traktowania kobiet w sporcie oraz jakie przykłady widzimy w dzisiejszej telewizji oraz Internecie.
Wróćmy na chwilę do korzeni, czyli do lekcji w-fu
Przez chwilę będzie troszeczkę osobiście. Jako kobieta po dwudziestce, większość lekcji w-fu kojarzę z przymusem do gry w siatkówkę oraz niskim poziomem komfortu serwowanym — w dużej mierze — przez nauczycieli (a czasem, o zgrozo, nauczycielki). Przez większość edukacji dress code wychowania fizycznego wymagał białej koszulki oraz krótkich czarnych spodenek, a za brak odpowiedniego stroju groziła uwaga lub nieobecność. To w połączeniu z dobrodziejstwem inwentarza dojrzewania sprawiało, że szykowanie się na w-f nierzadko wiązało się z takim panicznym pilnowaniem włosków na nogach — no bo co, jeżeli ktoś je zauważy i niepochlebnie skomentuje? Na szczęście w dzisiejszych czasach wzrosła świadomość oraz empatia, dlatego mam nadzieję że osoby uczące się w przyszłości nie będą musiały liczyć się z takimi obawami.
W-f oznaczał także brak zrozumienia nauczycieli względem cyklu miesiączkowego. Część ich uprzedzeń wynika najpewniej z osób, które niedyspozycję zgłaszają średnio trzy razy w ciągu miesiąca, byle nie ćwiczyć — w ten sposób cierpią osoby rzeczywiście potrzebujące tej niedyspozycji. Do tej pory pamiętam jak jedna dziewczyna w liceum musiała obejść się ze smakiem i ćwiczyć z bolesnym okresem bo nauczycielka nie przyjęła jej zgłoszenia.
Może lepszym rozwiązaniem byłoby odnalezienie źródła problemu, dlaczego uczniowie nie chcą ćwiczyć na w-fie zamiast karać osoby miesiączkujące? To tak słowem wstępu odnośnie tego, jak pod górkę mamy przy ćwiczeniach od najmłodszych lat.
Powody dyskryminacji kobiet w sporcie
Główna przyczyna, przez którą kobiety są dyskryminowane tkwi w zestawie stereotypów, z którymi utożsamiana jest każda sportowczyni. Przede wszystkim chodzi tutaj o stawianie grubej kreski między sportami kobiecymi a męskimi — sporty kobiece są uważane za niższy szczebel z gorszymi standardami. Mężczyzn dodatkowo uważa się za bardziej utalentowanych; skutkiem tego jest uprzedmiotowywanie kobiet, poniżanie ich oraz wypłacanie mniejszych sum za sukcesy.
Weźmy na tapetę ubrania kadry męskiej i żeńskiej w piłce nożnej. Stroje mężczyzn są szyte tak, by zawierały watolinę chroniącą przed kontuzjami; kobiece przebrania mają tego materiału mniej (lub wcale), ponieważ są jednocześnie bardziej odkrywające. Jest to przede wszystkim wina dress code’u sportowego, skutkująca gorszą ochroną dla piłkarek, które mogą przecież spotkać się z dokładnie tymi samymi kontuzjami co mężczyźni. O samej dyskryminacji w piłce nożnej mamy osobny artykuł, do przeczytania pod tym linkiem.
Bardziej odkrywające stroje równają się skupieniu uwagi na wyglądzie uczestniczek, co z kolei może doprowadzić do zaburzeń odżywiania — one zaś mogą skutkować gorszą wydajnością oraz zwiększonym ryzykiem kontuzji. Jeżeli kontuzja wystąpi na równi z zaburzeniami, jej kuracja może zająć więcej czasu przez wzgląd na brak odpowiednich składników odżywczych. Uprzedmiotowywanie kobiet ma miejsce m.in. w tenisie, siatkówce, cheerleaderstwie oraz łyżwiarstwie lodowym — czyli w sportach wysoce intensywnych, wymagających dobrej kondycji i systematycznych treningów.
Jak zobaczycie zaraz w następnym punkcie, bycie kobietą w sporcie jest mniej opłacalne względem zarobków oraz promocji, przy równomiernym wzroście ryzyka mikroagresji i dyskryminacji. To wszystko sprawia, że kobiety i nastolatki częściej ryzygnują ze sportowych marzeń. Brakuje im także kobiecych wzorców pokazujących, że da się osiągnąć sukces. Dodatkowo krzywdzą je stereotypy, względem których kobieta powinna być cicha, opiekuńcza i delikatna; sport do tej pory jest uznawany za coś “męskiego”. Jeżeli młoda kobieta zainteresuje się daną dyscypliną to społeczność zaczyna kwestionować jej tożsamość płciową lub orientację seksualną — a chyba nie tak powinno być, prawda?
To poniekąd łączy się z obawą, że intensywne ćwiczenia negatywnie wpłyną na kobiece ciało — a przecież to nic bardziej mylnego! Niemożliwym jest osiągnąć “męską masę” bez wspomagaczy, które nota bene są delegalizowane w konkurencjach.
Jak wyglądają liczby?
Jeżeli mowa o mniej medialnym aspekcie, jakim są treningi, kobiet także jest zdecydowanie mniej. Według przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych badań, mniej niż 25% kobiet wchodzi w skład finansowanych ze środków publicznych organów sportowych. Podobna sytuacja ma miejsce wśród organów olimpijskich (30%), w Narodowym Komitecie Olimpijskim (16,6%) oraz w międzynarodowych związkach sportowych (18%). Takie liczby mają swoje odzwierciedlenie w praktyce: mniejsza liczba trenerek i komentatorek równa się mniejszym inwestycjom w kobiety (wliczając w to dofinansowanie, marketing, promocję oraz media).
Jeden z raportów wykazuje, że fundusze kobiet ze sportowego sponsoringu wynosiły 0,4%. Atletki, stanowiące 40% grupy reprezentującej, otrzymały 4% relacji w mediach, a kobiece dyscypliny to zaledwie 2% transmisji lokalnych amerykańskich kanałów telewizyjnych. Jeżeli chodzi o stypendia sportowe, tylko 16% funduszy trafia do studentek, których trenerki zarabiają całe 63 centy na godzinę (czyli, na nasze, jakieś trzy złote).
To wciąż dla Was mało? To pomyślcie, że podczas Olimpiady w 2012 roku kobieca drużyna koszykówki ze Stanów otrzymała mniej niż trzydzieści sekund czasu antenowego po zdobyciu piątego złotego medalu z rzędu; w przypadku drugiego złota męskiej kadry czas ten wynosił pół godziny. Ironicznie, mimo że kobiety nie otrzymują wystarczającej uwagi w sporcie, około 84% fanów interesuje się właśnie kobiecymi dyscyplinami.
Sukces Igi Świątek w cieniu seksistowskich komentarzy
Przykładów podejścia widzów do kobiet w sporcie nie trzeba daleko szukać, a Igi Świątek nie trzeba nikomu przedstawiać. Młodej tenisistce udało się pociągnąć pasmo 37 wygranych, uważane za rekord w XXI wieku, a także uzyskać tytuł Open Champion — a przecież to dopiero pierwsze lata kariery! Niestety, zarówno media, jak i internauci nie potrafią skupić się zaledwie na talencie czy ciężkiej pracy.
Na koniec konferencji prasowej z dnia 4 czerwca — ogólnie opisywanej przez reporterkę sportową Catherine Whitaker jako “przemyślana i pełna trafnych pytań” — padło sformułowanie, które zszokowało fanów oraz (najpewniej) samą tenisistkę.
– Mam dwa pytania, w tym jedno techniczne. Techniczne brzmi: Jakie jest twoje najlepsze uderzenie? Niektórzy twierdzą, że forehand; inni że bekhend. A jak ty myślisz? Drugie pytanie: Czy poza kortem, kiedy idziesz na imprezę, malujesz się? Lubisz ubierać się elegancko, modnie, etc.? Wiele znanych tenisistek spędzało godziny przed lustrem, żeby przygotować się na kort. Ty wyglądasz bardzo naturalnie.
Reporter postanowił zakończyć konferencję nie pytaniem o ulubioną taktykę, ale… o to, jak Iga maluje i ubiera się prywatnie. Ten temat nijak wiąże się ze sportem; no i szczerze, czy wyobrażacie sobie, żeby piłkarz lub nawet męski tenisista został zapytany o ulubiony garnitur albo podkład przed wejściem na stadion? Idzie odnieść wrażenie, że stereotypowo kobiecy wątek, jakim jest makijaż miał poniekąd zdegradować osiągnięte przez Igę sukcesy. Mniej ludzi będzie wtedy mówić o osiągnięciu omawianym na konferencji, a więcej o skandalicznym finiszu.
Nie lepiej mają się niektóre komentarze w mediach społecznościowych. Kojarzycie Wiedzę Bezużyteczną? To taki fanpage, który od lat publikuje krótkie newsy i fakty o różnorakiej tematyce; jednym z nich było zwycięstwo Igi z Darią Kasatkinie i tym samym przejście do finału Rolanda Garossa. Wiecie, jaki komentarz znajduje się na samej górze sekcji? Właśnie taki:
Słowa Iwony Bernardelli
Iwona Bernardelli, polska lekkoatletka, udzieliła jakiś czas temu wywiadu dla platformy TVP Sport, w którym wypowiedziała się na temat dyskryminacji w związku z mistrzostwami Europy w Monachium, w których nie będzie mogła wziąć udziału. Bernardelli osiągnęła minimum potrzebne do występu w maratonie; jak sama podkreśla, od pół roku ciężko pracowała na sukces. Tymczasem od trenera dowiedziała się, że nie została wzięta pod uwagę podczas ustalania składu. Jak sama zauważyła, odniosła lepsze wyniki od Kingi Królik, która rzeczywiście będzie reprezentować Polskę w mistrzostwach. Między nimi jest czternaście lat różnicy, stąd Bernardelli zastanawia się jak duży wpływ na decyzję trenera miała dyskryminacja przez wzgląd na zarówno bycie starszą, jak i bycie matką.
Warto zatrzymać się przy tych słowach i pomyśleć, jak często patrzymy na wiek kobiet w różnych dziedzinach — na pewno o wiele częściej niż w przypadku mężczyzn. Na myśl nasuwa mi się przemysł aktorski oraz romanse, gdzie osoba odgrywająca kobiecą rolę była niekiedy znacznie młodsza od męskiej.
Lekkoatletka wypowiedziała się na temat podcinania skrzydeł przez głównego trenera na Instagramie, gdzie — jak słusznie zauważyła — w sporcie są “równi i równiejsi”.
Kary dla norweskiego zespołu
W zeszłym roku było dosyć głośno o aferze z udziałem Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej (IHF), która nałożyła grzywnę na norweską drużynę kobiet w wysokości 150 euro od zawodniczki. Powodem tej kary miało być uczestnictwo dziewczyn w mistrzostwach Europy… w spodenkach.
Według oficjalnego regulaminu IHF, dress code wymaga od kobiet grania w dole od bikini. Nie jestem do końca pewna, co dokładnie usprawiedliwia tę decyzję — bikini samo w sobie nie jest jakieś wygodne, a przecież sprawna gra wymaga komfortu poruszania się. Przed samym meczem, norweska kadra poprosiła o możliwość występu w spodenkach; kiedy IHF nie udzieliło tej zgody, drużyna zbuntowała się i na boisko wyszła wedle własnego uznania.
Na początku artykułu wspomniałam, że jednym z powodów, dla których kobiety są w sporcie szykanowane, jest właśnie szkodliwy dress code wybrany bardziej dla “cieszenia męskiego oka”, a mniej dla komfortu i zdrowia uczestniczek. Norweski zespół zawalczył o te wartości, co niestety skończyło się ogromną karą finansową — bo jeżeli zliczyć wszystkie członkinie, grupa musiała zapłacić 1500 euro grzywny za świadome złamanie zasad.
Inne komentarze polskich obywateli
Istną kopalnią komentarzy różnych i różniejszych jest platforma Sport.pl relacjonująca wszelkie sportowe wydarzenia z podziałem na dyscypliny. Na początek kilka spostrzeżeń: kobiece kadry sportowe, a przede wszystkim zespoły, są tam traktowane nieco “po macoszemu”. Bardzo mało się o nich pisze — pierwsza dziesiątka najpopularniejszych artykułów na temat kobiet zawiera w sobie teksty z zeszłego roku. Dział kobiecej siatkówki mieści w sobie newsy także na temat kobiecej kadry piłki nożnej, podczas gdy sama zakładka kadry nie mówi o kobietach nic. To oczywiście tylko luźne spostrzeżenia, które warto mieć na uwadze podczas zapoznawania się z komentarzami poniżej.
No, to jak mają się komentarze względem kobiecej kadry piłki nożnej?
A dlaczego to znalazło się w dziale “sport”, a nie np “styl życia”?
Po co o tym pisać?
Jak chcą jechać na mistrzostwa to niech namówią jakiegoś kończącego karierę piłkarza Ekstraklasy aby publicznie stwierdził, że uważa siebie za kobietę i zagra w żeńskiej reprezentacji Polski. I on jeden wystarczy aby wygrać wszystkie następne mecze
o tu się pie…ij. najlepsze kobitki z ich mś czy co tam grają nie załapałyby się do żadnego składu w polskiej okręgówce. pewnie nawet w armeńskiej by się nie załapały. jedyne co są dobre, to w darciu mordy o wyrównanie zarobków
Powyższe komentarze pochodzą z artykułu opisującego zwycięstwo Polek z armeńską drużyną z wynikiem 12:0. Mimo że jest to sukces dla naszych piłkarek, w komentarzach aż lała się szyderczość. Co smutniejsze, jeżeli jakiś komentarz nie obrażał akurat naszych piłkarek to atakował Armenki; chociażby przez uznanie, że ich poziom był “żenujący” i “nie powinny w ogóle wychodzić na boisko”.
Nie oszukujmy się, oglądalność by była gdyby grały w majtkach samych. Ja wiem, niepoprawne politycznie, seksizm, czkawka, gęsia skórka, sraczka, itd… Ale prawda jest jedna…brutalne życie. Nikogo nie interesuje piłka nożna kobiet. To jest margines.
Użytkownik rave8 uważa, że — ze względu na brutalność prozy życia — kobiety powinny odłożyć na bok komfort i występować tak, żeby przyciągnąć oglądalność mężczyzn, którzy… i tak niespecjalnie przejmują się ich sportowymi osiągnięciami. Jego jedynym argumentem, poruszonym w późniejszym komentarzu była wypowiedź Dody sprzed jedenastu lat o “dużych pindolach piłkarzy”. W pisaniu stawiam co prawda pierwsze kroki, ale wydaje mi się, że jedenastoletni wywiad przeprowadzony w zupełnie innym czasie dla mediów to niezbyt dobre źródło informacji.
Pilka nozna kobiet jest urocza i zarazem niezdarna, smiesznie wygladaja pilkarki z tymi skaczacymi bimbalkami do tego czesto leje sie krew, lesbijki lubia agresje tam zadna laska nie symuluje faulu one sie masakruja na 100% a w 99% pilke nozna trenuja lesbijki. Kobiety hetero lubia ogladac meska pilke!
Ponownie w kontekście gry Polski z Albanią. Użytkownik denoer nazywa grę piłkarek “uroczą”, jednocześnie odnosząc się do rozlewu krwi, którego nie chcą oglądać — według niego — kobiety heteroseksualne. W tym momencie warto przypomnieć, że określanie orientacji seksualnej osób znanych, które nie miały żadnego coming outu jest nie na miejscu; przytoczony komentarz to kolejny dowód stereotypizacji, dodatkowo niekończącej się na płci piłkarek.
Każda z tatuażami powinna zostać zdyskwalifikowana
ten tatuaz na rece smazek czy jak jej tam to tragedia