Badania wykazały, że miliard ludzi więcej może doświadczyć problemów z dostępem do wody, jeśli świat zdecyduje się na masową uprawę roślin energetycznych uprawianych w celu zwalczania zmian klimatycznych.
Pomysł, żeby uprawiać rośliny i drzewa w celu absorbowania dwutlenku węgla i wyłapywania węgla uwalnianego w momencie spalania roślin w celu uzyskania energii jest w większości scenariuszy Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu dotyczących podejścia do negatywnych emisji, aby uniknąć katastroficznego wpływu ocieplenia klimatu o więcej niż 1,5°C.
Jednak technologia, znana jako bioenergia z wychwytywaniem i składowaniem dwutlenku węgla (BECCS), może okazać się lekiem gorszym od choroby, przynajmniej w kontekście pogorszenia jakości i ilości wody.
Fabian Stenzel z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu, wraz z współpracownikami przewiduje, że zużycie wody potrzebnej do nawodnienia wystarczającej ilości roślin energetycznych, uprawianych w celu niedopuszczenia do podwyższenia temperatury do 1,5°C, pozostawiłoby 4,58 miliarda ludzi bez odpowiedniej jakości i ilości wody do 2100 roku – więcej od 2,28 miliarda ludzi obecnie. To jest 300 milionów, pozbawionych wody ludzi więcej niż w scenariuszu, gdy BECCS nie jest w ogóle stosowana, a temperatura globalna wzrasta o 3°C.
– Byłem nieco zszokowany. Kluczowy wniosek, na ten moment, jest taki, że nie przyjrzeliśmy się dostatecznie efektom ubocznym. Żeby ograniczyć wszystkie kompromisy, które możemy napotkać w kwestii zmian klimatu oraz łagodzenia zmian klimatu istotne jest spojrzenie na całościowy system Ziemi – mówi Stenzel.
Szerokie zastosowanie bioenergii wraz z wychwytywaniem i składowaniem dwutlenku węgla może prowadzić do pokaźnego wzrostu wysokiego stresu wodnego.
Odsetek zwiększa się z 2010 (2006-2015) do 2095 (2090-2099)
Żródło: Nature Communication
Analiza wykazała, że wysoki stres wodny, który następuje gdy stosunek zapotrzebowania na wodę do podaży jest wyższy niż 40 procent (co może być skutkiem nowych upraw według BECCS), pojawi się na dotychczas nie objętych stresem wodnym obszarach świata. Stres wodny mocno dotknie Południową Amerykę i Południową Afrykę.
Górna granica przewidywanych 4,58 miliarda ludzi dotkniętych brakiem wody zakłada również 6 milionów kilometrów kwadratowych terenów przeznaczonych na uprawy roślin według BECCS, ograniczone zużycie zrównoważonej wody i globalną populację na poziomie 9 miliardów ludzi do 2100 roku.
Wyniki poprzednich badań wywołują zaniepokojenie tym, że program BECCS, mający na celu usunięcie emisji, może być ograniczony ze względu na ogrom terenów jakich potrzeba do uprawy roślin. Uprawy te mogą wpłynąć także na produkcję żywności i bioróżnorodność.
Badania Stenzla i jego kolegów nie oznaczają, że powinniśmy pozwolić na niekontrolowane zmiany klimatu, sugerują jednak, że BECCS powinno odgrywać mniejszą rolę w usuwaniu emisji dwutlenku węgla z atmosfery. Stenzel nadal oczekuje, że BECCS będzie potrzebne, ale tylko jako jedno z działań z całego zestawu podejść takich jak spalanie biomasy, ponowne zalesianie, bezpośredni wychwyt z powietrza.
– Będziemy potrzebowali pewnego rodzaju ujemnych emisji, ponieważ, jako ludzkość, jesteśmy niemądrzy i powolni – mówi Stenzel.
– To jest kolejne ostrzeżenie, że nie możemy polegać wyłącznie na BECCS uprawianych na skalę setek milionów hektarów, ponieważ będzie to miało negatywne skutki dla zasobów wody. Im bardziej zredukujemy emisje teraz, tym mniej będziemy musieli polegać na technologiach ujemnych emisji, takich jak BECCS, w przyszłości – mówi Peter Smith z Uniwersytetu w Aberdeen w Wielkiej Brytanii.
Z kolei Wil Burns, z Uniwersytetu w Waszyngtonie, twierdzi, że badania nie wyjaśniają w pełni w jaki sposób można ograniczyć niedostatek wody przy BECCS, na przykład przez dobór odpowiednich gatunków drzew do uprawy w wysokich szerokościach geograficznych o małym zaludnieniu.
Źródło: Nature Communications