Zaburzona równowaga płci w testowaniu leków

blank

XXI wiek to czas medycyny spersonalizowanej – mamy genomy – możemy przygotować bardzo indywidualne formy leczenia. Brzmi to świetnie – no chyba, że jesteś kobietą – wtedy trochę słabiej.

Od myszy do ludzi, przedmiotem badań medycznych są głównie mężczyźni. W artykule w Nature z 2010 roku “Putting gender on the agenda” oszacowano, że stosunek samców do samic zwierząt doświadczalnych w neurobiologii jest 5,5 do 1. Chociaż w przypadku badań klinicznych, surowa analiza wskaźników uczestnictwa czasami pokazuje, że liczba kobiet przewyższa liczbę mężczyzn, to po usunięciu badań dotyczących chorób typowych dla kobiet, ponownie pojawia się dominacja mężczyzn.

Krytycy tego podejścia podkreślają, że problem tkwi już na samym początku, kiedy lek jest testowany. Zarówno zwierzęta na jakich jest on badany oraz ludzie to przede wszystkim samce.

We wczesnym etapie badań już na ludziach, dzięki którym dookreśla się bezpieczeństwo oraz dawkowanie, ignoruje się różnice pomiędzy mężczyznami a kobietami. Dopiero nadzór po wprowadzeniu leku do obrotu może ujawnić – i jest to zazwyczaj przypadkowe – powikłania specyficzne dla kobiet lub niepowodzenia leczenia.

Kobietom przepisywana jest długa lista różnych zabiegów, ale niewiele jest dowodów na to, które działają najlepiej

Niektórzy badacze twierdzą, że w rezultacie tego powstaje długa lista terapii przepisywanych kobietom, jednak z niewielkimi lub żadnymi dowodami na to, które dawki działają najlepiej – niezależnie od tego, czy profil bezpieczeństwa leku jest taki sam. Produkt leczniczy, który znajduje się w obrocie musi charakteryzować się zadowalającą skutecznością i akceptowalnym profilem bezpieczeństwa, co oznacza, że stosowanie każdego leku wiąże się z większym lub mniejszym ryzykiem wystąpienia działań niepożądanych. Brakuje również jasno potwierdzonych dowodów, że dane terapie są skuteczne dla kobiet.

Istnieje szereg dobrych podstaw, aby sądzić, że kobiety nie reagują na leczenie tak samo jak mężczyźni. Na początek – nie mają przecież tego samego zestawu genów. Mężczyźni mają geny specyficzne dla chromosomu Y, a kobiety mają podwójną dawkę genów (dwa chromosomy X). Nawet identyczne geny mogą działać inaczej poprzez tak zwane efekty epigenetyczne – w których doświadczenie zmienia zachowanie się genów (ekspresję genów). Niewątpliwie doświadczenie bycia kobietą różni się od doświadczenia bycia mężczyzną.

Jednym z oczywistych faktów są hormony płciowe. Estrogen, progesteron i testosteron wpływają na metabolizm – na przykład w kontekście rozkładu leków w wątrobie. Oznacza to, że tempo, w jakim leki są usuwane z krwiobiegu – a tym samym ich dawki funkcjonalne – mogą się różnić w zależności od płci.

Czasem pojawiają się problemy. Jednym z przykładów była pigułka nasenna o nazwie Zolpidem lub Stilnox, którą kobiety eliminują znacznie wolniej niż mężczyźni. Doprowadzało to do przypadków, że kobiety po zażyciu pigułki funkcjonowały z obniżoną czujnością rano i prowadziły pojazdy jeszcze trochę “we śnie”, co prowadziło do katastrofalnych skutków.

W roku 2013 amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków wezwała do 50% redukcji dawek leku przed snem, zwłaszcza u kobiet.

Dlaczego naukowcy korzystają bardziej z mężczyzn niż kobiet?

Zasadniczo dlatego, że kobiety oraz samice innych gatunków są znacznie bardziej złożone. Ciało zmienia się wraz z owulacją, miesiączką czy zajściem w ciążę. Aby uporządkować wpływ tych aspektów w badaniach leków, wymagałoby to większej liczby osób, dłuższego czasu wprowadzenia leku, co miałoby wpływ na jego większy koszt.

Ponadto istnieje ryzyko, że kobieta zajdzie w ciążę podczas prób leku i narazi płód na nieznane ryzyko. Do tego kobiety żyją również dłużej i wolniej rozwijają choroby serca. Oznacza to, że testowanie właśnie np. nowego leku na serce znów wiązałoby się z większą ilością zaangażowanych osób i kosztami.

W dodatku pojawiają się większe trudności w rekrutacji wystarczającej liczby kobiet. Uważa się, że to kobieta głównie pełni rolę opiekuna, a więc istnieją obawy, że nie będzie mogła poświęcić wystarczającej ilości czasu na badania leków.

Niektóre z tych powodów są prawdziwe, inne oparte na stereotypach, ale właśnie to one wzmacniają argument na rzecz większej reprezentacji kobiet w testowaniu leków. Jeśli wyniki badań stawałyby się dzięki temu bardziej wiarygodne dla obu płci, to zwiększone koszty byłyby tego warte.

Nie jest to generalnie żaden nowy problem. Agencje związane z lekami od wielu lat starają się zapewnić większy udział kobiet w ich badaniu – jednak wciąż z ograniczonym skutkiem. Zmiana praktyk badawczych nie jest łatwa, jednak należy oczekiwać, że organy finansujące badania coraz śmielej będą nalegać na równowagę w zakresie płci. Ponadto warto zwiększać świadomość tej kwestii w społeczeństwie oraz docierać do wszelkich komisji do spraw etyki w zakresie medycyny, no i wreszcie ustanowić wymogiem dla organów regulujących wprowadzanie nowych leków, aby jasno były podawane dane dotyczące płci.

Warto również wziąć sprawy w swoje ręce – podczas następnej wizyty zapytajmy lekarza, czy lek, który właśnie został przepisany, został odpowiednio przebadany u kobiet. Jeśli nie możemy czekać na działania ze strony władz, to impuls do zmian należy dać samemu.

Źródło: Cosmos Magazine

Śledź nasz kanał na Telegramie

z materiałami niepublikowanymi na naszej stronie
blank

Alan O. Grinde

Animator i manager kultury. Koordynator projektów w ORION Organizacja Społeczna. Grafik, web designer, lektor, specjalista od audio masteringu.
blank
ORION Organizacja Społeczna
ul. Hoża 86 lok. 410
00-682 Warszawa
Email: orionfm@yahoo.com
KRS: 0000499971
NIP: 7123285593
REGON: 061657570
Konto. Nest Bank:
92 2530 0008 2041 1071 3655 0001
Wszystkie treści publikowane w serwisie są udostępniane na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych 4.0 Polska (CC BY-NC-ND 4.0 PL), o ile nie jest to stwierdzone inaczej.