Zgodnie z planami podjętymi przez kraje przed szczytem klimatycznym COP26, Ziemia ociepli się o 2,7°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. To katastrofalny poziom, który wywoła niszczycielskie powodzie, fale upałów i ryzyko innych niebezpiecznych punktów krytycznych.
Ponure szacunki zawarte w Emission Gap Report 2021, a także w raporcie dla Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych, ukazują analizę obietnic rządów i ich formalnych planów redukcji emisji przed szczytem w Glasgow.
Jednym z kluczowych celów COP26 jest stworzenie nowych, konkretniejszych planów – po raz pierwszy od porozumienia paryskiego w 2015 roku. Jednakże pomimo śmiałych obietnic ze strony USA, Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii, Japonii i innych krajów o znaczących gospodarkach, jak Chiny. Badanie opinii publicznej pokazuje, że zamiast formalnego i realizowanego planu, świat jest daleko od paryskiego celu ograniczenia ocieplenia do 1,5°C lub 2°C.
– Z pozytywnej strony widzimy, że sprawy idą do przodu. Kraje na ogół przedstawiły lepsze plany – powiedziała Anne Olhoff z Politechniki Duńskiej, jedna z autorek raportu. – Jednocześnie dzieje się to zdecydowanie zbyt wolno. To jak zawracanie supertankowcem. Postęp po prostu jest zbyt wolny. Stawiamy małe kroki zamiast wielkich skoków – dodaje.
Zsumowanie wszystkich planów i zobowiązań pokazuje, że mamy szansę w 2030 roku osiągnąć 4 miliardy ton mniej dwutlenku węgla (rocznych emisji) niż pierwotnie zakładano w planach z Paryża.
Jednak szansa na utrzymanie ocieplenia poniżej 1,5°C wymagałoby obniżenia rocznych emisji dwutlenku węgla o… 28 miliardów ton niż w założeniach, które zapewniają obecne plany i obietnice. Roczne emisje wynoszą dziś około 40 miliardów ton. – To wyraźnie pokazuje, że daleko nam do celu – mówi Olhoff. Jednym z kluczowych krajów, które mogą nieznacznie wpłynąć na całościowy obraz są Indie, które nie przedstawiły jeszcze planu.
Skrawka optymizmu można się dopatrywać w długoterminowych deklaracjach osiągnięcia zero netto do 2050 lub 2060 roku. Brazylia, Chiny, Unia Europejska, Rosja, USA i Wielka Brytania należą do krajów i bloków, które podjęły takie zobowiązanie – chociaż faktycznie tylko kilka wprowadziło zmiany prawne, aby zrealizować swoje plany.
Olhoff twierdzi, że jeśli kraje ograniczą emisję w nadchodzących latach i będą działały zgodnie z trajektorią prowadzącą do emisji zerowej, to świat i tak ociepli się o 2,2°C. Sprawi to, że wyższy pułap określony w porozumieniu paryskim (2°C) będzie w zasięgu. Jednak krótkoterminowe redukcje emisji są dalekie od zagwarantowania takiej sytuacji.
– To obiecujący znak, że coraz więcej krajów przedstawia cel zerowej emisji netto – mówi Olhoff. – Ale jeśli nie zobaczymy również wyraźnej zmiany w kierunku ich emisji w perspektywie krótkoterminowej, to cele długoterminowe nie pozostaną wiarygodne, czy wręcz wykonalne, przez bardzo długi czas.
Źródło: New Scientist