Chińska rzeka Mekong bierze swój początek ze źródła w zamarzniętej tundrze z prowincji Qinghai, po czym przepływa Płaskowyż Tybetański, mija starożytne królestwo Lanna i Luang Prabang, aby dotrzeć do prowincji Champasak w południowym Laosie. Tutaj w otoczeniu górskich szczytów, lasów deszczowych oraz plantacji kawy, rzeka Mekong osiąga nawet do 14 kilometrów szerokości rozdzielając się na niezliczone dopływy przecina archipelag tysiąca wysp i mielizn – Si Phan Don. W otoczeniu pagórków porośniętych trawami i patykowatych palm kokosowych, podwyższonych rybackich wiosek, starożytnych ruin i złotych iglic buddyjskich świątyń rzeka Mekong wygląda bardzo spokojnie, wręcz sielankowo.
Pomimo tych niezliczonych atrakcji, Champasak (to nazwa prowincji jak i miasta) jest dość odseparowanym miejscem, znajdującym się na uboczu. Prowincja ta leży dużo bliżej Phnom Penh (stolica Kambodży) niż w rodzimym Vientiane (stolica Laosu), ale do całkiem niedawna podróż do tego miejsca wymagała wielu lotniczych przesiadek, nie wspominając o żmudnej drodze lądowej. Wielu turystów starało się tu docierać na piechotę, w czym pomocne im było tanie zakwaterowanie i wolne tempo życia. Teraz Champasak staje się coraz bardziej atrakcyjnym miejscem przyciągającym uwagę potencjalnych podróżników.
“Od pewnego czasu zauważamy rosnące zainteresowanie tym miejscem” – stwierdza Jay Tindall jeden ze współwłaścicieli Remote Lands, amerykańskiej firmy oferującej ekskluzywne wycieczki do Azji. “Jest tutaj sporo naprawdę wciąż nieodkrytych i egzotycznych miejsc” – dodaje.
Najważniejszym historycznym miejscem w Champasak jest Vat Phou. Jest to kompleks ruin świątyni Angkor, stanowiący główny cel pielgrzymek ludzi z okresu państwa Khmerów, które istniało w południowym Laosie od X do XIII wieku. Vat Phou mieści małą salę modlitewną, do której prowadzą wysokie kamienne schody oraz dwa większe pomieszczenia na dole. Trzeba przyznać jednak, że ruiny tej świątyni nie są w stanie zachwycić tak mocno jak te obiekty kultu jakie możemy znaleźć za granicą z Kambodżą. Ale to co wyróżnia Vat Phou jest z pewnością symboliczne zaplanowanie samej budowli. Wciśnięta pod falliczne szczyt Phu Kao, świątynia miała przedstawiać świętą górę Meru, stanowiącą centrum hinduskiej kosmologii, poświęconym Sziwie i jego małżonce Parvati.
“Vat Phou może być z pewnością uznane za pierwszą spośród wszystkich świątyń z czasów Khmerów” – stwierdza Daniel Davenport, australijski archeolog i autor przewodnika o tym miejscu. Jego zdaniem Champasak nie zmienił się bardzo od 1999 roku, kiedy przybył tu po raz pierwszy. Wtedy to turyści zatrzymywali się w rozpadających się, bambusowych domkach letniskowych i docierali do Pakse – stolicy prowincji, przekraczając rzekę za pomocą statku. Ospałe ulice miasta ze sklepami i gnijącymi kolonialnymi filarami zdobią dwa eleganckie hotele, z atrakcyjnymi spa i nową drogą biegnącą przez Pakse.
W centrum miasta Champasak znajdują się białe kolonialne budynki, wśród których uwagę może zwrócić Inthira Hotel Champanakone. Posiada on 14 pokoi gościnnych rozmieszczonych wokół dziedzińca z drewnianą podłogą oraz kawiarnią usytuowaną przy głównej ulicy Champasak. Niedaleko stąd można znaleźć bezpretensjonalną restaurację Frice & Lujanie, która bazuje na XVIII i XIX przepisach rodem z północnej częśći Italii – Friuli. Jeśli ktoś woli bardziej spokojnie miejsca, na uwagę zasługuje La Folie Lodge, posiadłość w stylu francuskim otworzona parę lat temu na wyspie Dong Dang. Mieści się tu 24 bliźniaczych pokoi, duży basen – całość otoczona jest przepięknym ogrodem.
Z miasta Champasak za pomocą łodzi można dostać się do Si Phan Don i Khone Fallus, gdzie serie wodospadów wyznaczają naturalna granicę pomiędzy Laosem, a Kambodżą. Te kaskady, rozciągające się nawet do 10 kilometrów, skutecznie utrudniały handel rzeczny jaki prowadzili tu swojego czasu tu Francuzi. Małe muzeum na wyspie Khone upamiętnia francuskie wysiłki do przezwyciężenia tych naturalnych przeszkód, takie jak dawno zlikwidowana lokomotywa czy kolejka wąskotorowa, która umożliwiała transport towarów przez niebezpieczne rzeczne kaskady.
Nieopodal znajduje się mały hotel Sala Don Khone, z ruchomymi (rzecznymi) domkami oraz pokojami gościnnymi z ery kolonialnej. Najlepiej jednak jest poznać tą okolicę na trzydniowej wyprawie, ze statku Vat Phou, starej, zagraconej barki, która została przebudowana na rzeczny hotel, z 12 kabinami na pokładzie. Ten niezwykły statek, wykonany z drzewa tekowego przepływa przez Si Phan Don, stawiając czoło kaskadom wody oraz mijając mało znane ruiny Oum Moung z czasów Khmerów. Załoga na pokładzie prawie nie mówi po angielsku, jednak łódź z dwoma odkrytymi pokładami, z dopasowanymi, luksusowymi fotelami i ratanowymi meblami, z pewnością zachęca do zasmakowania takiej formy transportu.
Bardziej dynamiczną formą poznawania Champasak jest z pewnością ryzykowna, grupowa wyprawa nazywana Greek Discovery, która oferuje między innymi przyprawiające o zawrót głowy i czasem przerażające przeprawy przez Dong Hua Sao. Rozpoczęte na początku tego roku tego rodzaju przedsięwzięcie jest pierwszym jakie zostało podjęte w południowej części Laosu.