Banowanie osób, które głoszą skrajne poglądy w mediach społecznościowych w rzeczywistości zmniejsza liczbę ich odbiorców. Praktyka “deplatformizacji” – odbierania komuś możliwości publikowania na portalu społecznościowym po naruszeniu przez niego warunków korzystania z serwisu – była w ostatnich latach kwestionowana, ponieważ uważano, że może ona jedynie przenosić ekstremistycznych użytkowników, a nie zmniejszać ich zasięg. Teraz jednak pojawiły się dowody na to, że zakaz publikowania ekstremistycznych treści w serwisach, takich jak YouTube, znacznie zmniejsza liczbę ich odbiorców i wpływy.
Adrian Rauchfleisch z National Taiwan University i Jonas Kaiser z Harvard University przeanalizowali zbiór danych ponad 11000 kanałów YouTube wszystkich skrajnych politycznych stron w okresie od stycznia 2018 do października 2019 roku. Monitorowali, ile filmów opublikowało każde konto, jaką liczbę wyświetleń uzyskały i czy kanały pozostały na YouTube przez cały okres badania.
Para badaczy starała się dodać twarde dane do debaty na temat deplatformingu, w której korzyści płynące z usuwania wątpliwych treści (czy bądźmy szczerzy – mało rzetelnych i nacechowanych sianiem strachu oraz niechęci czy wręcz nienawiści do określonych grup społecznych) z głównych platform internetowych, takich jak YouTube, spychają osoby zamieszczające lub oglądające te treści na obrzeża Internetu, gdzie trudniej jest śledzić ekstremizm.
– Kiedy Alex Jones [gospodarz InfoWars, internetowego programu wideo] został zdeplatformowany, sam twierdził, że nie zaszkodzi mu to zbytnio – mówi Rauchfleisch. W tym czasie Jones radził swoim fanom, aby podążali za nim do BitChute, strony internetowej z hostingiem wideo, która promuje swoje referencje dotyczące wolności słowa. – Była nawet dyskusja o tym, czy może to mu pomogło i uczyniło go silniejszym – mówi Rauchfleisch.
Rauchfleisch był jednak sceptyczny co do tego założenia, ze względu na dominację YouTube, który ma 2 miliardy użytkowników każdego miesiąca, oraz sposób, w jaki użytkownicy mogą korzystać z promocji poprzez algorytm YouTube.
Około 1 na 20 ze wszystkich badanych 11000 kanałów, które Rauchfleisch i Kaiser śledzili w ciągu 22 miesięcy, został usunięty lub zbanowany. Podczas gdy jedna czwarta kanałów została usunięta za naruszenie praw autorskich, to skrajnie prawicowe kanały były najczęściej banowane za naruszenie zasad dotyczących mowy nienawiści.
Badacze następnie sprawdzili BitChute czy te skrajnie prawicowe kanały były tam obecne. Zaledwie 20 kanałów migrowało na BitChute w latach 2018-2019.
Średnio wideo umieszczone na YouTube na tych kanałach przed deplatformacją otrzymało 19,5 razy więcej wyświetleń niż średnia na BitChute – choć czasem różniło się to w zależności od konkretnego kanału. Ilość wyświetleń filmów wspomnianego Alexa Jonesa spadły z mediany 56620 na YouTube zaledwie do 662 na BitChute. Jedynie jeden z kanałów skrajnie prawicowych spadł tylko z mediany 4322 wyświetleń na YouTube do 1057 na BitChute.
– Na podstawie liczby wyświetleń można zdecydowanie powiedzieć, że ich platforma i zasięg są mniejsze – mówi Rauchfleisch. Niektórzy użytkownicy mogli jednak migrować na inne platformy, co nie zostało uwzględnione w badaniu.
Badanie analizowało YouTube w czasie, gdy zaczął on wprowadzać znaczące zmiany w polityce, w ramach których firma przyjęła bardziej interwencyjne podejście do mowy nienawiści, co nie jest w pełni uwzględnione w danych użytych w tym artykule. Ani YouTube, ani BitChute nie odpowiedziały na prośbę brytyjskiego tygodnika New Scientist o komentarz w tej sprawie.
Czy połączone w sumie inne platformy jak właśnie BitChute oraz pomniejsi konkurencji YouTube uzyskują podobne lub większe zasięgi – tego nie wiadomo poprzez badania. Nie mniej wątpliwe jest, aby byli w stanie zdobyć takie zasięgi jak poprzez YouTube. W jednym z naszych ostatnich artykułów piszemy o tym, co powoduje, że ludzie stają się białymi ekstremistami – jednym z czynników jest kontakt z takimi ideologiami najczęściej przypadkiem. Oznacza to, że skrócenie możliwości siania nienawiści, fake-newsów oraz strachu, wymierzonego na sprowokowanie działań wobec niektórych grup społecznych, jest skutecznym narzędziem, aby budować bardziej świadome i wolne od przemocy społeczeństwo. Zatem płacze nawet partii politycznych, kiedy na prywatnych serwisach są wyłączani, są nie na miejscu, a sama sytuacja powinna może skłonić do refleksji czy ludzie faktycznie chcą czytać i słuchać gnioty naładowane bojaźliwą i nienawistną emocją. Chociaż… co przedstawiliby politycy, jakby mieli nie bazować na włączaniu naszych emocji?
Jak powiedział Chomsky odnośnie manipulacji społeczeństwem – musisz znać ludzi lepiej niż oni sami siebie…
Źródło: SSRN