Chociaż mamy w naszym kraju takie ancymonki, które uważają, że patriarchatu nie ma – to sorry koledzy – ale niestety większość kultur na świecie to patriarchaty, gdzie mężczyźni zajmują stanowiska władzy społecznej, ekonomicznej i politycznej częściej niż kobiety. Kuszące jest dla niektórych założenie, że jest to naturalny stan rzeczy i dzieje się tak dlatego, bo mężczyźni są zazwyczaj silniejsi od kobiet, mają lepsze kompetencje, czy są chętnie zostawać po godzinach w pracy. Badanie korzeni tego aspektu sugeruje, że takie odpowiedzi są jednak zbyt proste i ogólne.
Chociaż szympansy nie są zastępstwem naszych przodków – ponieważ ewoluowały od czasu, kiedy nasze drzewa genealogiczne podzieliły się jakoś 7 do 10 milionów lat temu – to ich struktury społeczne mogą nam coś powiedzieć o warunkach, w których rozwija się dominacja samców. Powszechne grupy szympansów są wyraźnie patriarchalne. Samce są złośliwe w stosunku do samic, zabierają im jedzenie, zmuszają do kopulacji, kiedy ta mają owulację, a nawet zabijają za to, że spędziły czas z dala od grupy.
Samce również spędzają życie w grupie, w której się urodziły, a samice odchodzą w wieku dojrzewania. W rezultacie samce w grupie są bliżej ze sobą spokrewnione niż samice. Ponieważ z oczywistego faktu krewni i bliscy mają tendencję do pomagania sobie nawzajem, to zaczyna się rodzić pewna przewaga.
W zasadzie ten sam schemat dotyczy społeczeństw ludzkich – w miejscach, w których kobiety przeprowadzają się, aby mieszkać z rodziną męża, mężczyźni mają zwykle więcej władzy i przywilejów. Nazywa się to patrylokalnością lub patrylokalizmem i według antropolożki oraz prymatolożki Sarah Hrdy z Uniwersytetu California w Davis, ma silny związek z patriarchatem. Możliwe, że patrylokalność jest jedną z przyczyn, dla których niektórzy rodzice na Bliskim Wschodzie decydują się na aborcję selektywną ze względu na płeć, w wyniku której w społeczeństwie jest znacznie więcej mężczyzn niż kobiet.
W każdym bądź razie przez większość czasu, kiedy uczyliśmy się historii, potwierdzano model społeczny z podziałem na łowców i zbieraczy, ale patrylokalność nie jest już normą wśród współczesnym społeczeństw. Zamiast tego każdy z partnerów ma prawo przeprowadzić się, aby zamieszkać z “teściami”, a także para może przeprowadzić się z dala od swoich rodzin. Według Hrdy w te systemy wbudowany jest pewien stopień egalitaryzmu. Jeśli społeczeństwa obecnie też odzwierciedlają mit o prehistorycznym podziale, to należy pamiętać, że kobiety we wczesnych społeczeństwach miały wybór – wsparcie ze strony grupy, z którą dorastały lub odejście od ucisku.
Według jednej z teorii filozoficznych, sytuacja zmieniła się około 12 tysięcy lat temu – wraz z nadejściem rolnictwa i gospodarstw domowych ludzie zaczęli się osiedlać. Zdobyli zasoby do obrony domostw, a władza przeniosła się na najsilniejszych fizycznie mężczyzn. Ojcowie, synowie, wujkowie i dziadkowie zaczęli mieszkać blisko siebie, własność przeszła na linię męską, a autonomia kobiet powoli zaczęła ulegać erozji. W rezultacie pojawił się patriarchat.
Teoria ta jest oparta na badaniach opublikowanych w 2004 roku. Naukowcy z Uniwersytetu Sapienza w Rzymie zbadali mitochondrialne DNA (odziedziczone po matkach) i markery genetyczne na chromosomie Y (odziedziczone po ojcach) u 40 populacji łowców-zbieraczy, jakie dalej żyją w Afryce Subsaharyjskiej. Badania zasugerowały, że kobiety w tych populacjach częściej pozostawały ze swoimi matkami po ślubie niż kobiety z populacji produkujących żywność. W przypadku mężczyzn było odwrotnie, co sugeruje, że rolnictwo jest rzeczywiście skorelowane ze społeczeństwami patrylokalnymi.
Kuszące jest założenie, że męska dominacja jest naturalnym stanem ludzkiego społeczeństwa. Nie jest (Sarah Hrdy)
– W naprawianiu stanu rzeczy solidarność ma kluczowe znaczenie – mówi Amy Parish z Uniwersytetu Południowej Kalifornii w Los Angeles. Bada ona społeczności bonobo, które są patrylokalne, ale zdominowane przez kobiety. Samice ważą o 15 procent więcej niż samce, podobnie jak u ludzi czy szympansów, ale jak twierdzi Parish mają przewagę, ponieważ współpracują i tworzą sojusze. Badaczka widzi tutaj paralelę z ruchami feministycznymi. – Celem jest zachowywanie się wobec niespokrewnionych kobiet, tak jakby były twoimi siostrami.
Nie jest to jednak takie proste (poczytaj o rywalizacji wśród kobiet opisanej w artykule “Dlaczego patriarchat nie jest dobry dla mężczyzn i jak to naprawić?”). – Ruch #MeToo dotyczy współpracy kobiet – mówi Hrdy. – Ale nawiązanie współpracy między osobami niespokrewnionymi jest trudne. Instynkty rywalizacji mogą nas dominować, a nieprzewidziane wydarzenia powodować rozpad współpracy – tak jak to miało miejsce w czasie wojny – mówi Hrdy.
– Kobiety zaczynają dbać o bezpieczeństwo własnych dzieci i mężów. Hrdy martwi się, że konflikty związane z obecnymi czasami mogą zniszczyć zyski z ostatnich dziesięcioleci. – Żadna z rzeczy nie jest pewna. To właśnie mówię swoim córkom – nie możesz być pewna zawsze tego, co obecnie masz za pewnik – powiedziała w swoim wystąpieniu Hrdy.
Przywrócenie i wzmocnienie równości będzie wymagało wysiłku na wielu frontach – jest to oczywiste. Jeśli patriarchat wywodzi się z osiadłych struktur społecznych, które formalizowały męską własność i dziedziczenie, to wydawałoby się, że prawa i przepisy, które dają kobietom prawo do posiadania własności mogłyby załatwić sprawę.
Jednakże takie prawa istnieją w wielu społeczeństwach żyjących w XXI wieku. Dlaczego więc patriarchat trwa? – Ostatecznie prawdziwa zmiana nastąpi, kiedy społeczeństwa ucieleśnią wartości, za którymi opowiadają się prawa, konstytucje czy normy społeczna – mówi Lise Eliot, neurobiolożka z Uniwersytetu Rosalind Franklin w Chicago. – Prawo jest pierwszym krokiem, a zinternalizowane wartości przychodzą później.
Pytanie – ile jeszcze musimy czekać? Według Światowego Forum Ekonomicznego, przy obecnym tempie postępu (dane z roku 2018), zniwelowanie różnic ze względu na płeć zajmie jeszcze jakieś… 108 lat. Przeczytajcie o tym w naszym artykule “7 zaskakujących i oburzających statystyk o nierówności płci”.
Źródło: New Scientist